Wpadki pierwszych dam. Anna Komorowska też się ich nie ustrzegła!
Anna Komorowska (67 l.) pełniła funkcję pierwszej damy w latach 2010–2015. Żona Bronisława Komorowskiego (67 l.) bardziej od życia na świeczniku ceniła sobie ciepło domowego ogniska. Oczywiście czasami musiała wyjść ze strefy komfortu, by spełnić oczekiwania, które rodacy mieli wobec pierwszej damy. Przez te pięć lat nie obyło się jednak bez kilku wpadek. Zobaczcie, o czym Anna Komorowska wolałaby raczej nie pamiętać...
"Afera koronkowa"
W 2011 roku, podczas spotkania z królem i królową Hiszpanii w Madrycie, Anna Komorowska postawiła na strojną sukienkę, która spotkała się z krytyką ze strony stylistów i projektantów.
Prezydentowa włożyła bowiem suknię w czarno-białe pasy, którą wykończono koronką. Wielu oburzyło się, że taka "ekstrawagancja" nie przystoi kobiecie w pewnym już wieku.
Kontrowersyjną kreację zobaczysz na następnej stronie...
Co styliści zarzucali strojowi pierwszej damy?
Uznano, że koronkowy dół kreacji dociążał sylwetkę i wyglądał niechlujnie.
Sytuacji nie uratowały buty na tzw. "kaczuszce".
Media modowe sporo rozpisywały się na temat tej kreacji i to na ogół bardzo nieprzychylnie.
Rzeczywiście wypadła aż tak źle?
O kolejnych wpadkach przeczytasz na następnej stronie...
Palenie starych mebli w Budzie Ruskiej
Co to był za widok. Tabloidy miały używanie, bowiem państwo Komorowscy urządzili sobie wielkie palenie starych mebli na działce.
Przyprawiło to ekologów o zawrót głowy. W końcu nawet dzieci w szkole już wiedzą, że lakierowanych mebli i plastików nie można palić, bo wytwarzają się rakotwórcze substancje, które trafiają do atmosfery.
Anna Komorowska nie wzięła sobie jednak tego do serca i zarządziła w Budzie Ruskiej pozbywanie się zalegających przedmiotów właśnie w taki sposób.
Pech chciał, że przyglądał się temu paparazzi, który cały proceder sfotografował.
Zdjęcia oczywiście pojawiły się w tabloidach. "Prezydent pali co popadnie" - grzmiał chociażby "Fakt".
Potem podobnych zdjęć już nigdy nie uświadczyliśmy, więc Komorowscy zapewne wzięli sobie ekologiczne porady do serca.
"Dobrze, już to cenzurujemy"
Swego czasu prawicowe media rozgrzewał do czerwoności fragment nagrania wywiadu z Anną Komorowską dla TVP.
Chodziło o kulisy przygotowania materiału i rozmowy dziennikarki z prezydentową tuż po zakończeniu wywiadu.
Komorowskiej nie spodobało się to, jak odpowiedziała na jedno z pytań. Poprosiła o powtórkę.
Prowadząca Joanna Osińska przekonywała, że wyszło "bardzo dobrze", ale Komorowska była nieustępliwa.
Po konsultacji z "reżyserką" ostatecznie dziennikarka zgodziła się na poprawkę, rzucając żartobliwie "dobrze, już cenzurujemy".
Tyle wystarczyło, by media miały używanie...
Czytaj dalej na następnej stronie...
Obrona wpadek męża
Anna Komorowska włączyła się w kampanię wyborczą, gdy jej mąż starał się o reelekcję.
Bronisław Komorowski zaliczył wówczas sporą wpadkę. Prezydent spacerując po Krakowskim Przedmieściu w Warszawie poradził młodemu chłopakowi, żeby jego siostra zmieniła pracę na lepiej płatną i wzięła kredyt.
Zostało to źle odebrane, bowiem zadłużanie się i emigracja raczej nie powinna być receptą na poprawę poziomu życia.
Notowania Komorowskiego zaczęły spadać. Wtedy do gry wkroczyła jego żona.
Wywiad w jednej z rozgłośni tylko dolał oliwy do ognia.
Czytaj dalej na następnej stronie...
Co prezydentowa wówczas powiedziała?
"Takie zachęcanie do samodzielności, nie jest niczym złym. Natomiast trudno w takiej krótkiej rozmowie udzielić wyczerpującej odpowiedzi czy rady" - powiedziała Komorowska w Radiu Zet.
Jej zdaniem Polacy nie powinni też przesadnie demonizować emigracji.
"Na świecie młodzi ludzie podróżują i szukają pracy, swoich szans wszędzie, gdzie jest to dostępne" - dodała.
Stwierdziła też, że emigracja Polaków nie jest zła, ale tylko wtedy, gdy nie jest "aktem desperacji".
Prowadząca wywiad zapytała, jak na rynku pracy radzą sobie jej dzieci. Tutaj też wyszło dość niezręcznie, bo okazało się, że nigdzie nie pracują!
Czytaj dalej na następnej stronie...
Bolesna wpadka podczas uroczystości 70. rocznicy wyzwolenia KL Ravensbrueck
W tym przypadku trudno mówić o winie samej Anny Komorowskiej, ale poniekąd stała się bierną uczestniczką zdarzeń.
Podczas uroczystości 70. rocznicy wyzwolenia niemieckiego obozu Ravensbrueck wybuchł skandal.
Organizatorzy przygotowali dla zaproszonych gości obiad. Okazało się, że byłe więźniarki musiały jeść posiłek z plastikowych naczyń.
W tym samym czasie siedzący tuż obok VIP-owie, w tym Anna Komorowska, jedli z porcelanowej zastawy.
Sprawę opisał niemiecki "Der Spiegel". Organizatorzy tłumaczyli się, że ta różnica wynikała z protokołu dyplomatycznego oraz tego, że posiłek dla zaproszonych więźniarek był jedynie drobną przekąską.
Ten właściwy obiad został ponoć przewidziany na wieczór.
Ogromny niesmak pozostał jednak na długo...