Wściekła Rusin mu nie daruje. Nie do wiary, jak zareagowała na krytykę: "Dowalił Wojewódzkiemu i Rusin"

Kinga Rusin, która często zabiera głos w ważnych kwestiach społecznych i politycznych, jest także zapaloną podróżniczką. W social mediach bardzo często szczegółowo relacjonuje swoje egzotyczne wypady w niezwykle ciekawe miejsca. Ostatnio pochwaliła się, że wraz z partnerem udało jej się zwiedzić Hawaje, wynajmując w tym celu helikopter.

"Wydaliśmy na Hawajach majątek na helikoptery, ale warto spełniać marzenia, a te przeżycia warte są każdego centa! W szczególności na Kauai, wyspie, szukamy domu... Helikoptery polecamy na Hawajach, tym bardziej że do niektórych dolin i wodospadów nie da się dotrzeć w inny sposób" - czytamy na jej profilu.

Wpis rozdrażnił dziennikarza Witolda Szabłowskiego, który postanowił wypunktować celebrytkę i zarzucił jej stosowanie podwójnych standardów. Wszystko dlatego, że choć gwiazda wielokrotnie wypowiadała się w mediach na temat ekologii i ochrony naszej planety - sama wybiera nieekologiczne środki transportu.

Pisarz i reportażysta stwierdził, że w Kindze Rusin siedzą "dwa wilki": "Jeden wilk mówi, żeby chronić planetę, nie jeździć windą, tylko wchodzić po schodach (bo globalne ocieplenie), zakręcać kran podczas mycia zębów i nie kąpać się za często. A drugi wilk mówi: "Wydaliśmy na Hawajach majątek na helikoptery, ale warto spełniać marzenia". I wrzuca zdjęcie z jeepem, który pali tyle, że musiałbym sto lat jeździć windą wte i wewte, żeby się to zrównało" - napisał na Facebooku.

Na odpowiedź byłej prowadzącej "Dzień Dobry TVN" nie trzeba było zbyt długo czekać. Była żona Tomasza Lisa postanowiła odnieść się do sarkastycznego komentarza dziennikarza związanego z "Gazetą Wyborczą", w równie ironicznym tonie. Wyraźnie poczuła się urażona czy była w kpiarskim nastroju?

"Najwyraźniej pan redaktor Szabłowski chciał zaistnieć w tzw. mass mediach: w swoim wpisie na Facebooku z 6 września skarży się, że jako pisarz nie przebija się do mainstreamu, że rzadko jest zapraszany (osobiście żałuję)" - zaczęła jeszcze z pozoru łagodnie, by potem przejść do kontrataku.

"Dlatego strasznie ucieszył się w kolejnym wpisie (z 7 września), że jego krytyka programu Kuby Wojewódzkiego sprowokowała "Super Express" do napisania o tym artykułu. Panie redaktorze, to ma pan kolejny wielki sukces! Napuścił pan na mnie "wilki" i dostał pan aż 5 artykułów w różnych plotkarskich mediach" - wbija szpilę Szabłowskiemu.

Choć Kinga Rusin nie odniosła się bezpośrednio do zarzutów dziennikarza, uszczypliwie zachęciła go do tego, by przyszedł na jej rozprawę z Instytutem Analiz Środowiskowych: "A propos wilków, zapraszam redaktora Szabłowskiego na moją rozprawę karną z myśliwymi, już 17 października (dobrze się składa, bo forsują teraz pomysł odstrzału chronionych prawem wilków, co jak widzę pana redaktora interesuje). No chyba, że redaktor z przeciwnego obozu..." - sprowokowała reportażystę.

Na tym jednak się nie skończyło. Była gwiazda TVN-u nie szczędziła Szabłowskiemu złośliwości i nazwała go... "chojrakiem".

"Będzie pan sławny jak Sekielscy. Co prawda będzie pan dostawał codziennie, jak ja, realne groźby (nie od kucharzy) za to, co pan pisze, ale co tam, jest pan przecież chojrakiem - dowalił pan w końcu Wojewódzkiemu i Rusin" - podsumowuje swój wywód prezenterka.

Na końcu zapowiedziała, że niebawem wypowie się w temacie "konsumpcja versus ekologia". Czyżby mimo wszystko słowa Witolda Szabłowskiego dały Kindze Rusin do myślenia?

Zobacz też:

Kinga Rusin nie jest już w stanie chodzić o własnych siłach. Widok poraża 

Witold Szabłowski krytykuje Kingę Rusin. Zarzuca jej podwójne standardy

Kinga Rusin nie wygląda dobrze na najnowszym zdjęciu. Zaniepokoiła internautów