Współwięźniowie wyżywają się na Dariuszu K. Muzyk chce już wyjść na wolność!
Kolejna rozprawa Dariusza K. (39 l.) nie przyniosła wyroku. Muzyk nie radzi sobie z tęsknotą za bliskimi. Coraz gorzej dzieje się także w areszcie, gdzie jest osadzony.
Obrońcy 39-latka, który w lipcu 2014 roku potrącił śmiertelnie starszą kobietę na pasach, będąc pod wpływem kokainy, dwoją się i troją, by wyciągnąć go z aresztu.
Ostatnio użyli w sądzie argumentu o łamaniu praw człowieka. Sam zainteresowany przyznał również, że jest alkoholikiem i poddał się zabiegowi wszycia leku, który miał być jednym ze sposobów leczenia uzależnienia, a jednocześnie opóźnił proces rozkładu narkotyku we krwi. Obrońcy Dariusza K. chcą więc dowieść, że ich klient zażył kokainę nie w dniu wypadku, a dzień wcześniej.
Tymczasem osoba zaprzyjaźniona z Izabelą Adamczyk, żoną Dariusza K. i matką jego córki, zdradza tygodnikowi "Twoje Imperium", że oskarżony źle znosi pobyt w celi.
- Darek chciałby częściej widywać się z rodziną, ale wizyty są tylko co dwa tygodnie. W dodatku współwięźniowie nie są do niego przyjaźnie nastawieni. Wyżywają się na nim, że niby taki znany celebryta, a wpadł z narkotykami. Jego babcia Zosia bardzo za nim tęskni, są ze sobą zżyci - mówi informator tygodnika.
Dodaje, że zamkniętemu w celi oskarżonemu dodaje sił myśl o dzieciach, szczególnie małym Allanku...
- Nie traci nadziei, że jego proces wkrótce się zakończy, że sędzia zlituje się nad nim i nie da mu najwyższej możliwej kary.