Wstrząsająca prawda o Meghan Markle! Pracownicy mają jednak nadzieję, że to koniec!
Meghan Markle (39 l.) dała swoim współpracownikom nieźle popalić. Tego jednak mało kto się spodziewał...
Życie Meghan znów zostało mocno prześwietlone. Tym razem tabloidy postanowiły opisać, jak zmieniło się jej zachowanie po narodzinach syna.
"Kiedy urodził się Archie, Meghan stała się jeszcze trudniejsza. Chciała zrobić wszystko sama, ale szybko zdała sobie sprawę, że potrzebuje dodatkowej pary rąk, kiedy byli w Wielkiej Brytanii, ponieważ Harry był zawsze zajęty swoimi królewskimi obowiązkami" - donosił "Woman's Day".
Markle nie mogła znaleźć porozumienia z zatrudnianymi opiekunkami.
"Była nadpobudliwa, a zwłaszcza nie mogła znieść tego, jeśli któraś z opiekunek radziła sobie z dzieckiem lepiej niż ona. Doszło do tego, że nianie nie wiedziały, jaka jest ich praca, ponieważ Meghan zawsze porywała Archiego ze sobą" - pisały gazety.
W ciągu trzech miesięcy po narodzinach malucha przez pałac przewinęły się trzy nianie. O zwolnieniu jednej z nich o drugiej w nocy media ekscytowały się tygodniami.
Na tym nie koniec rewelacji...
Do tej pory jednak nie wyjaśniono, co tak naprawdę wywołało tak nerwową reakcję księżnej.
"Meghan nie ufała nikomu jeśli chodziło o jej dziecko i pomimo mocno obwarowanych umów o zachowaniu poufności, które jej pracownicy są zmuszeni podpisywać, i tak zmuszała ich do oddawania telefonów, aby mogła sprawdzić, czy nie ma w nich zdjęć i wideo z Archiem. Stworzyło to koszmarne środowisko pracy, które nie mogło być dobre emocjonalnie ani dla Archiego ani jego mamy, ani tym bardziej zatrudnianych opiekunek" – donosi informator.
A jak sytuacja wygląda po przeprowadzce do USA? To koniec takiego zachowania?
Ponoć Meghan nieco zmieniła swoje nastawienie i stara się nie uprzykrzać życia pracownikom.
"Ma armię ekspertów, którzy pilnują, by Archie dobrze dorastał. Są logopedzi, terapeuci behawioralni, hiszpańskojęzyczna niania, która upewnia się, że będzie dwujęzyczny, instruktorki jogi dla dzieci… jak to nazywasz, Archie ma wszystko. Meghan chce mu wynagrodzić fakt, że z powodu pandemii nie ma dzieci w jego wieku, z którymi mógłby się zintegrować i pobawić. Zatrudniła najlepszych ekspertów od dzieci, jakich można kupić za pieniądze, ale wciąż gdzieś krąży w pobliżu podczas jego lekcji – co jest w pewnym sensie sprzeczne z celem tego wszystkiego, ale pracownicy nie mają innego wyjścia, jak zaakceptować to, ponieważ jest księżniczką i ich zatrudnia" - czytamy w tabloidze.
Myślicie, że Meghan pozostanie tak łagodna na dłużej?
***