Wstydliwa choroba ojca Kamili Łapickiej
"Poprzednie żony odeszły od mojego brata po dwóch, trzech latach. Nie wytrzymały. Ta potworna choroba nie sprzyja bliskości" - mówi ciotka Kamili Łapickiej o chorobie swojego brata, Wojciecha Mścichowskiego.
Ojciec Kamili Łapickiej, 66-letni Wojciech Mścichowski, choruje na akromegalię oraz łuszczycę skóry. Mieszka na drugim piętrze obskurnego bloku. Nie wychodzi z domu.
"Od dwudziestu lat zajmuję się bratem. Z 800 złotych renty, z której do niedawna odliczano alimenty, niewiele mu zostaje, więc pomagam mu finansowo" - tłumaczy Elżbieta Lis w rozmowie z "Rewią".
Schorowanego mężczyznę raz dziennie odwiedza pracownik opieki społecznej (przynosi obiad), ksiądz, siostry zakonne oraz miejscowi pijaczkowie, którzy pomagają w zamian za pieniądze na wino.
Lis ma wielki żal do Kamili, że nie interesuje się chorym ojcem. "Patrzę na straszliwie samotnego człowieka, który poza mną nie ma nikogo, choć ofiarował swojej rodzinie wszystko, co miał. Wiem, że do tej pory kocha Kamilę. Tylko czy ją to w ogóle obchodzi?" - zastanawia się.
Według niej, Kamila powiela historię swojej matki, która przed laty poślubiła dużo starszego od siebie mężczyznę.
"Powtarza się ten sam schemat. Mama Kamili zagrała va banque. W latach 80. meldunek warszawski był nieosiągalny. Była w trzecim miesiącu ciąży, gdy poślubiła mojego brata. Od razu wprowadziła się do jego mieszkania. Urodziła się Kamila, rok później Janek. Po trzech latach małżeństwo się rozpadło, ale mieszkanie dzielili jeszcze przez 21 lat".
Lis uważa, że dziewczyna wychodząc za dużo starszego od siebie mężczyznę, "postąpiła wbrew rozsądkowi".
"Wyobrażam sobie, że z panem Łapickim połączyła ją wielka fascynacja teatrem. Ale proszę mi powiedzieć, czy rozsądna dziewczyna wychodzi za starego, schorowanego człowieka?" - pyta na łamach gazety.