Reklama
Reklama

Wybitny aktor boi się, że będzie... warzywem. Jerzy Stuhr żyje w ciągłym lęku

Nie jest tajemnicą, że Jerzy Stuhr (75 l.) ma za sobą zwycięską walkę z rakiem i trzy udary. "Jak na osobę, która od lat mierzy się okropnymi chorobami, czuję się całkiem zdrowo" - żartował ostatnio. Tylko jedna sprawa nie daje aktorowi spokoju... Że dopadnie go niedołęstwo!

Jerzy Stuhr, który aktorstwem para się już ponad pół wieku i od lat należy do grona najpopularniejszych polskich aktorów, nie kryje, że wiele w życiu wycierpiał z powodu chorób, które nie mają dla niego litości. Porównuje je z... popularnością.

"Gdy dopadają, pierwszą myślą jest ucieczka i schowanie się do mysiej dziury, co jest oczywiście niemożliwe. Potem człowiek musi się nauczyć nimi zarządzać" - stwierdził na łamach książki "Obywatel Stuhr".

Reklama

Aktor, który pokonał raka i przeżył trzy udary, obecnie czuje się dobrze, ale ma świadomość, że do końca życia musi być pod ciągłą kontrolą lekarzy. Mówi, że nie przeszkadza mu to w normalnym funkcjonowaniu.

"Ciągle jestem niecierpliwy i łakomy na życie" - wyznał Krzysztofowi Ziemcowi, autorowi serii książek "Niepokonani".

Jerzy Stuhr: Nie obawia się starości i śmierci, ale niedołęstwa

Paraliżujący strach, że będzie niedołężny i skazany na łaskę innych, dopada Jerzego Stuhra niemal zawsze, gdy myśli o przyszłości. Nie boi się ani starości, ani śmierci, ale właśnie niedołęstwa.

Kilka lat temu, po pierwszym udarze, aktor miał poważny problem... Zapominał słów, plątał mu się język, wręcz bełkotał. Był pewny, że stracił kontrolę nad swoim ciałem i, co gorsza, umysłem. Właśnie wtedy po raz pierwszy przyszło mu do głowy, że może skończyć jako warzywo!

"Wszystko działało, wokół mnie wszystko było zrozumiałe. Nie wiedziałem, dlaczego inni na mnie tak dziwnie patrzyli, bo mi się wydawało, że wyrażałem się precyzyjnie, a jednak... bełkotałem od rzeczy. Na szczęście trwało to tylko dwa dni" - powiedział w wywiadzie dla "Wprost".

Jerzy Stuhr: Jak go pytają, co porabia, mówi, że przede wszystkim choruje!

Jerzy Stuhr żartuje czasem, że Bóg szczodrze obdarowuje go... chorobami, ale na szczęście pozwala mu je pokonać.

"Za każdym razem, gdy odzyskuję zdrowie, wracam z jeszcze większym apetytem na przygodę ze światem. Zawsze wtedy myślę: "Pan Bóg mnie pokarał, ale odpuścił". Jak ci ktoś podarował życie, to je sobie cenisz - wyznał niedawno "Twojemu Stylowi".

"Zawsze zdrowieję! Zawsze jakoś wylizuje się z moich chorób, tylko to trochę trwa. Od dawna, jak ktoś mnie pyta, co porabiam, mówię, że przede wszystkim choruję" - dowcipkował z kolei na łamach "Wprost".

To, że może być niedołężny i nie będzie w stanie wyrażać tego, co czuje i myśli, śni się Jerzemu Stuhrowi po nocach.

"Im jestem starszy, tym bardziej tracę sprawność! Tak, boję się niedołęstwa" - powiedział w wywiadzie dla "Wprost".

Nietrudno domyślić się, że rajd ulicami Krakowa po wypiciu kilku lampek ulubionego wina, do którego doszło 18 października ub.r., nie poprawił stanu zdrowia Jerzego Stuhra. Tyle że tym razem nastąpiło to na wyraźne życzenie artysty.  Przypomnijmy, że szanowany aktor przyznał się do winy i grozi mu kara grzywny, ograniczenia lub pozbawienia wolności do lat dwóch. Choć potrącił motocyklistę, nie postawiono mu zarzutu spowodowania wypadku pod wpływem alkoholu, gdyż ofiara nie odniosła obrażeń ciała trwających dłużej niż siedem dni. Za swój czyn przeprosił za pośrednictwem FB swego syna Macieja Stuhra:

Zobacz też:

Jerzy S. jednak uciekł z miejsca zdarzenia? Bał się... reakcji motocyklisty! "Ten krzyczał coś do niego"

Jerzy S. usłyszał zarzuty prokuratorskie! Znamy decyzję

Jerzy Stuhr trafi do więzienia? Grozi mu do dwóch lat pozbawienia wolności


pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Jerzy Stuhr | Maciej Stuhr
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy