Wyszkoni opowiada mediom o raku, bo obiecała lekarzowi!
Anna Wyszkoni (37 l.) kolejny raz opowiedziała o swojej walce z tą straszną chorobą...
Ponad dwa lata temu piosenkarka usłyszała straszną diagnozę lekarzy - nowotwór tarczycy.
Gwiazda zniknęła z show-biznesu i skupiła się na walce z chorobą. Dopiero w maju podczas sopockiego festiwalu przyznała na scenie, że do niedawna nie wiedziała, czy jeszcze kiedykolwiek zaśpiewa.
Tabloidy szybko dowiedział się, co kryło się za tym enigmatycznym stwierdzeniem piosenkarki.
Na szczęście Wyszkoni tę walkę ostatecznie wygrała i znów cieszy się życiem, udzielając kolejnych wywiadów na temat choroby.
W najnowszym numerze "Gali" pojawił się "szczery" wywiad z Anią, w którym bardzo szczegółowo opowiedziała o tamtych dramatycznych momentach sprzed dwóch lat.
"Gdy dowiadujesz się, że masz raka, twoje życie wywraca się do góry nogami. Szok, niedowierzanie, strach, co będzie dalej. Przepłakałam wiele nocy przed operacją. Miałam w głowie mnóstwo pytań. To było doświadczenie graniczne. Gdy wszystko wróciło do normy, pojawiła się euforia. Nagle chciałam tylko żyć, żyć, żyć. Rzuciłam się w wir pracy. Po pół roku pojawiły się chwile zwątpienia. Dopiero wtedy dotarło do mnie, co się stało.
Nie bałam się skorzystać z pomocy psychologa. Lekarz uświadomił mi, że wahania nastrojów wywołane są zmianami hormonalnymi związanymi w usunięciem tarczycy. Uratował mnie profesjonalizm mojego lekarza prowadzącego. Dzięki ćwiczeniom poradziłam też sobie z niedowładem jednej struny głosowej. Usłyszałam kiedyś fajne powiedzenie: "Człowiek ma dwa życia. Drugie zaczyna się, gdy uświadomisz sobie, że masz tylko jedno'" - wyznaje Anna.
Okazuje się też, że gwiazda nie opowiada o swej chorobie, by wzrosła jej popularność i znów było o niej głośno. To ponoć obietnica dana lekarzowi!
"Gdyby nie obietnica, złożona lekarzowi, który wykrył u mnie guza, nie wracałabym do tego tematu. Poprosił, żebym jako osoba publiczna mówiła o chorobie, bo niewiele osób w Polsce się bada, świadomość diagnostyki nowotworowej jest na naprawdę niskim poziomie. Niedawno poznałam małżeństwo, które przyznało, że uratowałam życie ich córki, bo dzięki mnie poszła na badania i w porę wykryto u niej guz. Takich przypadków jest więcej, często rozmawiam o tym z ludźmi po koncertach.
Przeczytałam w Internecie mnóstwo komentarzy w stylu: 'Opowiada o raku, bo w ten sposób chce promować płytę'. Ludzie nie zdają sobie sprawy, jaką krzywdę można komuś wyrządzić, operując podobnymi schematami myślenia" - ubolewa.