Wyszły na jaw kulisy współpracy Kayah i Bregovicia. Padły gorzkie słowa
Kayah (56 l.) zyskała ogromną popularność dzięki współpracy bośniackim kompozytorem, Goranem Bregoviciem (74 l.). Ich wspólna płyta uzyskała już status kultowej, a w tym roku obchodzić będzie swoje ćwierćwiecze. Z tej okazji artystka postanowiła wyjawić zaskakujące szczegóły dotyczące pracy nad albumem. Niewiarygodne, jak wyglądała sesja zdjęciowa do okładki.
12 kwietnia 1999 roku światło dzienne ujrzała płyta, która dziś cieszy się już statusem kultowej. "Kayah & Bregović" to album pełen hitów, jak na chociażby "Prawy do lewego", "Nie ma, nie ma Ciebie" czy "Kiedyś byłam różą" (posłuchaj).
Kayah miała 32 lata, kiedy rozpoczęła współpracę z bośniackim kompozytorem, Goranem Bregoviciem. Artystka znana była wówczas z utworów utrzymanych w klimacie jazzu czy soulu. Płyta "Kayah & Bregović" była prawdziwym przełomem w jej karierze.
Katarzyna Magda Rooijens, bo takie dane widnieją w dowodzie wokalistki, sama napisała wszystkie piosenki, które potem zaśpiewała. Bregović natomiast jest autorem muzyki oraz producentem. W tym roku artyści ruszają we wspólną trasę koncertową z okazji 25-lecia istnienia kultowego albumu. Z tej okazji Kayah pokusiła się o opublikowanie w sieci kilku wspomnień związanych z pracą nad płytą.
Na instagramowym profilu 56-latki pojawiły się właśnie zdjęcia z sesji do okładki płyty "Kayah & Bregović". Fotografię opatrzono obszernym opisem, w którym wokalistka wspomina, jak przebiegała owa sesja zdjęciowa.
"Przyzwyczajeni jesteśmy do tego, że okładki płyt powstają pod czujnym okiem grafików, na drogich planach, na których uwijają się styliści, żeby po 8. godzinach selekcjonować udane ujęcia na komputerze, po to, by później trafiły do postprodukcji. W tym przypadku tak nie było. I słowo “przypadek" jest kluczowe. Ponieważ wszystko co widać, to dzieło przypadku właśnie" - zaczęła Kayah.
Okazuje się, że zdjęcie, którym teraz zachwycają się wszyscy fani muzycznego duetu, powstało w dość zaskakujących okolicznościach. Na planie nie brakowało trudności.
"Sesja trwała 15 minut, bo tylko tyle czasu mógł poświęcić Goran. (...) No więc nie zdążyłam się umalować na tę przedziwną sesję, jestem więc w totalnym cywilu. Co więcej, w 9. miesiącu ciąży" - pisze wokalistka, przy okazji zdradzając smaczki dotyczący współpracy z popularnym serbskim kompozytorem.
Duże trudności spowodowane były tym, że ciężarna wokalistka nie mogła znaleźć żadnego pasującego na siebie stroju.
"Kiedy okazało się, że mamy tylko kwadrans, zdesperowana zdjęłam z wieszaka czyjś płaszcz i narzuciłam na siebie. Gdzieś w kącie znalazłam jakiś wyschnięty wiecheć kwiatów, razem z Jagą Hupało obmyśliłyśmy, że zrobimy mi dwa warkoczyki, a połączyłyśmy je przeciętą na pół gumką do włosów imitującą warkocz. Usiedliśmy obok siebie i zaczęłam improwizować" - zaznaczyła.
W swoim wpisie Kayah odniosła się też do samej współpracy z Goranem Bregoviciem. Zaznaczyła, że zamieszanie przy sesji było też po części spowodowane pośpiechem. Kompozytor mógł na to wszystko poświęcić zaledwie kwadrans.
"Zresztą generalnie nie przypominam sobie, żebym miała kiedykolwiek szansę dłużej z nim blisko pobyć. Jest ciągle w biegu i mam wrażenie, że odczuwa ogromne zmęczenie ludźmi" - wyznała gorzko.
Przed laty głośno było w mediach o konflikcie między nimi. Wokalistka miała zarzucać kompozytorowi, że przez długi czas nie rozliczył się z nią finansowo. W licznych wywiadach podkreślała, że "Goran jest nieuczciwy, nie rozliczył się z nią i w ogóle jest człowiekiem nieeleganckim, który nie zna ani 'dziękuję', ani 'do widzenia'".
Z czasem na szczęście sytuacja się wyjaśniła, a Kayah skupiła się już tylko na tym, jak wiele zyskała na współpracy z Bregoviciem.
"Ta płyta pomogła mi literalnie i w przenośni znaleźć się pod strzechami. Otworzyła mi wiele drzwi. Pomogła mi na rynku, przekonała wielu ludzi do mnie, pomimo tego że robię zupełnie inne rzeczy" - mówiła w rozmowie z Interią.
Zobacz także:
Ojciec Kayah zostawił ją i jej matkę na pastwę losu. Dopiero po latach mogły mu wybaczyć
Kayah długo milczała na temat rozstania z partnerem. Tym razem nie szczędzi mu gorzkich słów
Wojciech Mann nie pozostawił suchej nitki na nowym show TVP. Mocne słowa