Wyznania Mandaryny

Trzeba przyznać, że Marta starała się odpowiadać na pytania o życie prywatne bardzo ostrożnie i ogólnikowo. Podziwiamy ją za klasę, jaką zachowuje w wywiadach, którą niestety nie grzeszy jej były mąż.

Potwierdziła pojawiające się od jakiegoś czasu wiadomości o ociepleniu stosunków z Michałem, przyznała nawet, że "da się z nim wytrzymać" (w co nie chce nam się wierzyć):

"Chociaż sądzę, że związek nie polega na tym, żeby wytrzymywać ze sobą, tylko żeby się nawzajem rozumieć. A muszę przyznać, że ostatnio coraz lepiej się z Michałem dogadujemy."

"Wczoraj mieliśmy ostatnią sprawę i ustalaliśmy kwestie związane z dziećmi. I chyba się udało. Doszliśmy do porozumienia nawet w kwestii przedszkola."

Na szczęście nie okazała się hipokrytką i na pytanie "czy lubi Pani panią Anię?" (najnowszą żonę Wiśniewskiego - red.), odpowiedziała:

"No cóż, byłabym nieuczciwa, gdybym powiedziała, że ją lubię. Nie jest osobą, która zajmuje szczególne miejsce w moim sercu".

Warto przypomnieć, że w czasach, gdy Marta i Michał byli małżeństwem, obie panie bardzo się przyjaźniły.

Zaskakujące jest, jak piosenkarka wypowiada się o Dodzie, która kilkakrotnie dawała w prasie do zrozumienia, że nie darzy Mandaryny zbytnim poważaniem. Ta ostatnia twierdzi, że nie istnieje między nimi żaden spór:

"Nawet ostatnio rozmawiałyśmy ze sobą i było miło. Myślę, że każda z nas ma do drugiej szacunek".

Podczas rozmowy padło oczywiście nazwisko osławionej dzięki blogowi Michała Wiśniewskiego Katarzyny Kanclerz, menadżerki Mandaryny i, jak się okazało, jej najlepszej przyjaciółki:

"Wie o mnie zupełnie wszystko i ja o niej też. Zawsze się wspieramy i pomagamy sobie. Ja nawet nie spodziewałam się, że ludzie potrafią się tak przyjaźnić".

Czekamy z niecierpliwością na komentarz Wiśniewskiego na blogu - takie słowa są znakomitą pożywką dla jego spiskowych teorii.