Wzruszający gest przed pogrzebem Andrzejczaka. Niebywałe, jak oddano mu hołd
18 września do mediów dotarła informacja o śmierci Felicjana Andrzejczaka, legendy polskiej muzyki. Mimo choroby z którą przez długi czas się zmagał, jego odejście było niespodziewane, szczególnie że do ostatnich dni planował kolejne projekty muzyczne. Świebodzin, jego miasto rodzinne, oddało mu hołd poprzez szereg wzruszających inicjatyw.
18 września media obiegła informacja o śmierci Felicjana Andrzejczaka, wokalisty związanego z Budką Suflera. Choć chorował, wieści o jego odejściu nadeszły niespodziewanie. Artysta jeszcze w sierpniu występował podczas Top Of The Top Festival oraz snuł plany na przyszłość. Wiadomo, że uroczystości pogrzebowe zaplanowane zostały na 23 września w Świebodzinie. Przed wydarzeniem na gest wobec zmarłego zdobył się dom kultury w Świebodzinie.
Świebodziński Dom Kultury udostępnił odwiedzającym księgę kondolencyjną, do której każdy może wpisać wspomnienie związane z Felicjanem Andrzejczakim.
"Wspominamy Felicjana Andrzejczaka, naszego Przyjaciela o wielkim sercu i niezwykłym talencie. W Świebodzińskim Domu Kultury wystawiona została księga kondolencyjna" - czytamy na Facebooku placówki.
To jednak nie koniec upamiętniania zmarłego artysty w Świebodzinie. Od 19 do 26 września, zamiast hejnału z wieży Ratusza rozbrzmiewa przebój artysty "Noc Komety" (posłuchaj).
"Świebodzin! Oddajemy hołd naszemu honorowemu obywatelowi - panu Felicjanowi Andrzejczak" - czytamy w poście udostępnionym przez Świebodziński Dom Kultury. "Piękna inicjatywa", "Cudownie" - czytamy głosy fanów.
Felicjan Andrzejczak przed śmiercią udzielił ostatniego wywiadu dla "Życia na Gorąco". Opowiedział tam w przejmujących słowach o żonie Jadwidze, u której boku spędził aż 54 lata. Wokalistka ocenił, że obydwoje świetnie się dobrali, a wzajemne towarzystwo było dla nich tak niezbędne, jak powietrze.
Artysta ujawnił także, że to jego żona dekady temu nakłoniła go do porzucenia ówczesnej posady nauczyciela i na dobre poświęceniu się muzyce.
"Gdyby nie moja żona Jadwiga, to pewnie byłbym nauczycielem aż do emerytury. Namówiła mnie, bym spróbował swoich sił i miała rację" - mówił Andrzejczak.
Wiadomo także, że Andrzejczak snuł więcej planów na przyszłość - jeszcze tej jesieni miał pojawić się na wydarzeniu Krzysztofa Cugowskiego. Choć tam go już nie zobaczymy, muzyk przed śmiercią zdążył ukończyć jeden z projektów ze swoją przyjaciółką Joanną Dudkowską.
Artystka jeszcze tej jesieni wyda nowy album, na którym zawarty będzie utwór w duecie Felicjanem Andrzejczakiem. Basistka w rozmowie z "Dzień dobry TVN" podkreśliła, jak bardzo ceni sobie wkład w muzykę Andrzejczaka.
"Felicjan zostawił cząstkę siebie w muzyce i też podarował tę cząstkę siebie mi - mojej muzyce. Także będzie z nami na zawsze. Nie tylko we wspomnieniach, ale też właśnie w muzyce, bo przecież to robił najpiękniej. Wokal tak bardzo charakterystyczny i tak niesamowity, że nie ma żadnego wokalisty, który mógłby zastąpić Felicjana" - powiedziała Dudkowska.
Zobacz też:
Natalia Kukulska w żałobie. Tę stratę przeżywa szczególnie
Budka Suflera wydała komunikat po śmierci Andrzejczaka. Łzy cisną się do oczu