Za co Doda nienawidzi Feel
Nie może się pogodzić z tym, że ludzie wolą słuchać już kogoś innego...
Najlepszym tego przykładem był ostatni koncert "Robaczewskiej" na warszawskim Bemowie, gdzie doszło do zaognienia konfliktu na linii Doda - Feel.
Już po przyjeździe na miejsce piosenkarka zrobiła awanturę, kiedy zorientowała się, że garderoba konkurencyjnego Feel usytuowana jest w budynku. Jej natomiast znajdowała się w namiocie. Nie byłby to taki problem, gdyby tego wieczoru dopisywała aura. Pogoda była niestety "pod psem". Rabczewska ponadto źle się czuła, jednak nie odwołała koncertu, gdyż straciłaby wówczas całe honorarium:
"Doda dotarła na miejsce koncertu w fatalnym stanie, narzekała na gardło" - mówi informator "Życia na gorąco".
"Dostała garderobę w namiocie na zewnątrz i tam czekała na swoje wejście na scenę. Niespodziewanie nad Bemowem pojawiła się burza, prawdziwe oberwanie chmury, zrobiło się zimno" - relacjonuje.
"Ludzie uciekali do domów, ale część przetrwała pod parasolami i kurtkami. Artyści nie mięli takiej możliwości".
Rabczewska swój koncert rozpocząć miała o 22. Zagroziła, że nie wyjdzie na scenę, jeśli Feel rozpocznie bisy. Burmistrz nie miał wyjścia. Musiał prosić zespół, by zakończyli koncert wcześniej, mając tym samym kwadrans na bis. Tak się więc stało. Feel wcześniej zszedł ze sceny nie chcąc stawać na drodze Rabczewskiej, która podczas swojego koncertu zasłabła.
Nienawiść Dody do zespołu rozpoczęła się m.in. od rozdania Telekamer oraz Eska Music Awards. Panowie sprzątnęli skandalistce sprzed nosa wszystkie nagrody. Konflikt zaognił również występ Piotra Kupichy w programie Szymona Majewskiego, w którym wokalista Feel przekręcił nazwisko Dody, nazywając ją "Robaczewską".
Cóż, szykuje się wojna domowa...