Za porzucenie narzeczonego Anna Seniuk zapłaciła wysoką cenę. To był koszmar!
Anna Seniuk (75 l.), mając już wyznaczoną datę ślubu, spotkała mężczyznę, w którym się zakochała. Wtedy na własnej skórze odczuła, do czego może być zdolny porzucony partner.
Gdy skończyła 28 lat, poznała smak dorosłego życia. To wtedy przeprowadziła się z Krakowa, gdzie mieszkała z rodzicami, do Warszawy. Przyszłość jawiła się jej w jasnych barwach - była zaręczona i planowała ślub z ukochanym, który w ślad za nią przyjechał do stolicy.
Na miejscu oboje udali się do stołecznego urzędu stanu cywilnego i wyznaczyli datę uroczystości. Wydawało się, że nic już nie jest w stanie zmienić biegu wydarzeń... Los jednak chciał inaczej i postawił na drodze pięknej aktorki kompozytora Macieja Małeckiego.
Po raz pierwszy spotkali się wiosną, kilka tygodni po przyjeździe Seniuk do Warszawy. Artystka została zaproszona do telewizji, aby zaśpiewać tam piosenkę z przedstawienia "Oko". Muzyk miał jej akompaniować, grając na fortepianie.
- W sali prób czekał na mnie młody człowiek w niebieskiej koszuli. Był przystojny, ale za pierwszym razem nie zrobił na mnie wrażenia - wyznała szczerze aktorka w książce "Nietypowa baba jestem", autorstwa swojej córki Magdaleny Małeckiej-Wippich.
Traf chciał, że pół roku później, jesienią 1970 r., oboje spotkali się ponownie przy nagrywaniu kolejnego programu telewizyjnego. Wtedy zaiskrzyło. Już na pierwszej randce zapadły ważne decyzje.
- Choć bliżej znaliśmy się zaledwie kilkanaście godzin, wymyśliliśmy, że pobierzemy się 13 lutego o godz. 13. Jedyną przeszkodą było to, że twoja mama, jak się okazało, miała już zarezerwowany termin ślubu z jakimś innym panem - cytowała słowa ojca w swojej książce Magdalena.
Radość z rodzącego się uczucia mąciło jednak to, że Anna zdawała sobie sprawę, iż obiecała zostać żoną innego... Znalazła jednak w sobie dość siły, aby zakończyć tamten związek. Niedługo później Anna i Maciej zostali parą.
Porzucony narzeczony nie miał jednak zamiaru poddać się bez walki. Kochał Annę i nie wyobrażał sobie bez niej życia. Potrafił godzinami stać pod jej domem, czekając niecierpliwie, aż wreszcie ją wypatrzy.
Najgorsze jednak dopiero miało nadejść. Odrzucony mężczyzna był tak zdesperowany, że któregoś dnia próbował wtargnąć do mieszkania artystki i zabić swojego konkurenta.
- Cud, że nikomu nic się nie stało. A powodem była zawiedziona miłość, więc z szacunku do tego uczucia i do mojego byłego chłopaka nie będę tego wywlekać - wspominała niechętnie tamte dramatyczne chwile aktorka.
- Obawiając się ponownego spotkania z nim, po występie w kabarecie Dudek na Nowym Świecie, wymknęłam się bocznym wyjściem z Anitą Dymszówną i przenocowałam u niej - dodawała.
W tym trudnym czasie nie dane jej było cieszyć się szczęściem u boku Maćka. Tęskniła za nim, ale ze względów bezpieczeństwa zdecydowała, że będą kontaktować się wyłącznie telefonicznie. Dopiero gdy zagrożenie minęło, zaczęła myśleć o przygotowaniach do ślubu.
Mając jednak w pamięci zachowanie nieszczęśliwie w niej zakochanego chłopaka, posunęła się do sprytnego fortelu. Dziennikarza, który chciał napisać o tym wydarzeniu w rubryce towarzyskiej, poprosiła, by na wszelki wypadek zmieniono datę i godzinę ślubu.
- Wolałam uniknąć tego dnia kłopotów - tłumaczyła. Mimo wielkiej miłości, małżeństwo nie przetrwało. Od kilkunastu lat Anna i Maciej żyją w separacji.
***
Zobacz więcej materiałów: