Reklama
Reklama

Za zamkniętymi drzwiami domu "Żony Miami" rozegrał się dramat. "Ta rana boli do dzisiaj"

Ewa Sama zdobyła popularność, dzięki udziałowi w programie "Żony Miami". Z jednej strony odważna i towarzyska kobieta, a z drugiej ciepła i oddana matka oraz żona, szybko zdobyła sympatię widzów. Ewa od początku udziału w programie powtarzała, że to rodzina jest dla niej najważniejsza. Mało, kto jednak wie, że te słowa nie były bezpodstawne...

Kim jest Ewa Sama i co robi w Miami?

Ewa Sama urodziła się w Słupsku. Blisko 25 lat temu rzuciła jednak wszystko i wyjechała do Stanów Zjednoczonych. Jej początki "za oceanem", nie były wcale proste. Kiedyś wspominała, że na jej ślub z Mike’m nie przyleciał nikt z rodziny, ponieważ bliskich nie było na to stać.

Ewa Sama jest matką trzech chłopców oraz oddaną żoną amerykańskiego Włocha. Dom jest dla niej ostoją spokoju, to w nim najczęściej spędza czas. Uwielbia gotować, a jej pasja z czasem przemieniła się także w pracę. Ewa dostała od stacji propozycję poprowadzenia własnego show kulinarnego "Ewa Sama Piecze" na TVN7. Gwiazda dzieli się z fanami swoimi przepisami także na Instagramie, na którym obserwuje ją ponad 50 tys. osób.

Reklama

Ewa angażuje się charytatywnie. Była woluntariuszem w Fundacji Szpitala w Nowym Jorku, a także w szkołach.

Dom nie zawsze był dla Ewy Samej oazą spokoju

Ewa Sama od początku udziału w "Żonach Miami" udowadniała, że najważniejsza jest dla niej rodzina i bliskość. Nie angażowała się w żadne konflikty i unikała kontrowersyjnych sytuacji.

Mało kto jednak wie, że Ewa przeżyła kiedyś tragedię, i to we własnym domu. Jej ojciec, uzdolniony i ceniony chirurg onkolog Marek Rabenda, zmarł, gdy ona miała zaledwie 21 lat. To  Ewa znalazła go martwego w łóżku.

"Śmierć mojego taty była dla mnie najgorszą tragedią, która mnie spotkała w życiu - ta rana boli do dzisiaj, mimo że minęło już 27 lat" - powiedziała celebrytka w rozmowie z "ShowNews".

Śmierć ojca była dla całej rodziny ogromnym zaskoczeniem.

"Znalazłam go leżącego w łóżku i pomyślałam, że jak zwykle śpi po wyczerpującym, lekarskim dyżurze. Niestety, tak nie było. Jego śmierć była nagła i nie miałam okazji się z nim pożegnać, powiedzieć mu, jak bardzo go kocham, doceniam i jak jest dla mnie ważny. Jego śmierć była dla mnie szokiem i traumą - tak wielką, że nawet nie pamiętam jego pogrzebu. Pamiętam tylko ból i pytanie, dlaczego musiał odejść. Do tej pory za nim tęsknię. Miał wtedy 49 lat a ja bardzo go potrzebowałam" - dodała.

Śmierć ojca była dla Ewy momentem przełomowym. To wtedy wyjechała do USA

Ojciec Ewy zmarł w wieku podobnym do jej obecnego. Ten fakt w jeszcze większym stopniu sprawia, że Ewa chce cieszyć się z życia i przekazywać swoim synom najważniejsze wartości.

Jak się okazuje, to właśnie po tym tragicznym wydarzeniu Ewa podjęła decyzję o wyjeździe do Stanów Zjednoczonych. Nie potrafiła ułożyć sobie życia w Polsce bez ukochanego taty, który był dla niej wzorem. "Żona Miami" podziwiała swojego ojca za talent oraz zaangażowanie w pracę. Znany chirurg pomógł wielu osobom zmagającym się z poważnymi chorobami.

Dziś Ewa Sama potrafi cieszyć się życiem, jak nikt inny. Podróżuje po świecie, spędza czas z rodziną i co jakiś czas odwiedza Polskę, w której staje cię coraz popularniejsza. Widać jednak, że nieszczęśliwe wydarzenie, które miało miejsce w jej życiu, na zawsze ukształtowało jej charakter.

Zobacz też:

Prosto z premiery trafiła na SOR. Gwiazdę "Żon Hollywood" i "Żon Miami" czeka operacja

Pobyt w luksusowym hotelu słono kosztował polską gwiazdę. Pokazała paragon

Gwiazda show TVN zatrzymana na lotnisku. Ktoś złożył donos

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Żony Miami
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy