Zaczął w "Must Be The Music", teraz uwielbia go pół świata. Zdradził swój sekret
Program "Must Be The Music" wrócił niedawno do Polsatu, a tymczasem w "halo tu polsat" pojawił się zwycięzca 9. edycji, o którym śmiało można powiedzieć, że robi międzynarodową karierę. Marcin Patrzałek nie tylko koncertuje na całym świecie, ale i nagrywa z tuzami muzyki światowej. Ostatnio stworzył nowy hit z hollywoodzkim supergwiazdorem, Willem Smithem. Dopiero teraz ujawnił sekret swojego sukcesu.
Materiał zawiera linki partnerów reklamowych
Program "Must Be The Music" wrócił na antenę Polsatu 7 marca. Nowe odcinki będzie można oglądać w każdy piątek o godzinie 19:55 na Polsacie i oczywiście na platformie Polsat Box Go. Już wiadomo, że nie zabraknie tam emocji. Sukcesy zwycięzców kultowego talent show z poprzednich sezonów pokazują, że format ma szczęście do wyławiania prawdziwych perełek.
Jedną z niekwestionowanych gwiazd "MBTM" jest z pewnością 25-letni Marcin Patrzałek, zwycięzca 9. edycji programu, gitarzysta i kompozytor, grający w niezwykle wymagającej technice zwanej fingerstyle. W piątek w "halo tu polsat" pokazano rozmowę, którą odbył z nim Olek Sikora. Artysta wspomniał w niej o swoich ostatnich sukcesach. A jest o czym mówić! Całkiem niedawno premierę miała piosenka, którą nagrał z Indią Martinez i... Willem Smithem, czyli gwiazdorem takich hitów jak "Jestem legendą", "Faceci w czerni", "Ja, robot" i ostatnio "Aladyn".
Oglądaj "Must Be The Music" w Polsat Box Go
Uzdolniony gitarzysta współpracuje ze słynnymi postaciami sceny muzycznej. Z japońskim pianistą Hayato Sumino stworzył singiel "I Wish", ale teraz wszyscy mówią o jego współpracy z amerykańskim gwiazdorem. Will Smith, India Martinez i Marcin Patrzałek nagrali razem piosenkę "First Love". Nasz rodzimy gitarzysta nie omieszkał pochwalić się tym na Instagramie - film, na którym żartuje z amerykańskim aktorem, pokazując mu swoją technikę gry na gitarze, doczekał się 1,1 miliona polubień na samym Instagramie.
"Chcę podziękować Willowi i jego zespołowi za wiarę we mnie. Kiedy zwrócili się do mnie w sprawie tego występu, zrobiłem aranżację gitarową w około 1,5 dnia - byłem tak podekscytowany. Potem dodatkowo zaproponowali, że nagrają ze mną piękny singiel z Indią Martinez (która przy okazji jest absolutnym geniuszem), w co nie mogłam uwierzyć. Will jest mistrzem etyki pracy i jedną z najbardziej autentycznych osób, z jakimi do tej pory pracowałem" - cieszył się jakiś czas temu na Instagramie.
Dziś w "halo tu polsat" miał okazję opowiedzieć o tych emocjach i doświadczeniach. Rozmowę online z Marcinem Patrzałkiem przeprowadził Aleksander Sikora, który zapytał wprost o to, jak doszło do tego, że światowej sławy gwiazdy nagle odezwały się do pochodzącego z Kielc artysty i zaprosiły go do współpracy.
"Okazało się, że Will [Smith - przyp. red.] ogląda wszystko, co wrzucę. Bardzo lubi moje rzeczy i wysyła moje wideo, moją muzykę do swojego menagera. (...) Ten menager napisał do mnie z informacją, że mają taki utwór i oni ten utwór będą wykonywać na żywo w Stanach (...) i bardzo by chcieli, żebym tam się pojawił i z Willem i Indią [Martinez - przyp. red.] (...) to na żywo z nimi zagrał. (...) Im się tak to spodobało, szczególnie Willowi, że powiedzieli, że to jest tak fajne, że chcą wsadzić to do tego utworu już tak naprawdę, jako singiel, jako część utworu - wszędzie publicznie (...) na wszystkich platformach" - mówił gitarzysta podkreślając, że teraz sytuacja zupełnie się odwróciła. Utwór miał zostać przedstawiony jedynie jako show na żywo, a nagle okazało się, że światowe gwiazdy chcą jednak więcej.
"Fajnie, że akurat teraz przez to wszystko ludzie zaczynają bardziej kojarzyć mnie z takimi rzeczami" - dodał.
Przy okazji wyszedł na jaw sekret sukcesu Marcina Patrzałka. Okazuje się, że utalentowany gitarzysta ma sprawdzony sposób na odpowiednie wydobycie dźwięku z gitary. Pomaga mu w tym odpowiednia pielęgnacja dłoni - lewa ręka, odpowiedzialna za pracę na gryfie, ma krótko przycięte paznokcie, natomiast na prawej dłoni Patrzałek ma... paznokcie żelowe. Na takie rozwiązanie wpadł tuż po udziale w "Must be the music".
"Zagrałem wtedy pierwszy raz publicznie tak naprawdę ten styl perkusyjny w swoim wydaniu. (...) No i oczywiście starałem się, dałem z siebie wszystko, jak zszedłem ze sceny to praktycznie wszystkie te paznokcie były [mocno zniszczone - przyp. red] (...), już drugi raz bym tak nie zagrał. Wtedy sobie zdałem sprawę, że coś trzeba z tym zrobić, bo nie pociągnę tak za długo" - mówił.
Teraz, po latach, Marcin Patrzałek dobrze wspomina zwycięstwo w 9. edycji "Must be the music". Nie ukrywa, że wejście na scenę i zaprezentowanie swoich umiejętności przed milionami rodaków znacząco wpłynęło na jego karierę. Dotąd - jak sam mówił - był muzykiem raczej niszowym. Udział w talent show zmienił wszystko.
"To nie był jakiś konkurs gitarowy, albo nawet konkurs muzyki klasycznej, tylko to było wydarzenie, oczywiście bardzo poważne, ale jednak takie całkowicie mainstreamowe, publiczne. Fakt, że udało mi się wygra w tym programie, co było szokiem absolutnym, pokazało mi, że to, co robię, może być doceniane przez ludzi normalnych i przez publiczności szersze niż te, które mi się wydawało" - podsumował na antenie "halo tu polsat".
Od 2015 roku, kiedy Marcin Patrzałek wygrał "Must Be The Music" Polsatu, zmieniło się bardzo wiele. Rok później wydał debiutancki album "Hush". W kolejnych latach odnosił już sukcesy na całym świecie, najpierw jako finalista i zwycięzca międzynarodowych konkursów gitary finferstyle i klasycznej, a później już także gwiazda innych programów rozrywkowych.
W 2018 roku zwyciężył w 5. sezonie włoskiego formatu "Tu Si Que Vales", a rok później w amerykańskiej wersji "Mam talent!" doszedł do półfinałów. To przyniosło mu popularność także za oceanem. Występował już w prestiżowym Royal Albert Hall w Londynie, a w zeszłym roku prawdziwie nabrał wiatru w żagle.
We wrześniu 2024 roku wydał swój kolejny album "Dragon in Harmony". Wszystkie nadchodzące miesiące upłyną mu na koncertowaniu na całym świecie. W marcu i kwietniu ruszy przez Europę, odwiedzając między innymi Paryż, Londyn, Berlin, Wiedeń, Pragę czy Rzym. W maju czekają go koncerty w Turcji, a we wrześniu - występy w Ameryce Północnej, między innymi w Nowym Jorku, Waszyngtonie, Toronto, Chicago, Los Angeles i San Francisco. Ostatniego dnia sierpnia zagra na festiwalu jazzowym w Montrealu.
Zobacz też:
Niecodzienne sceny w "halo tu polsat"
"Must Be the Music". Karpiel-Bułecka już żartuje ze sceny
Wieści o "Must Be The Music" nadeszły tuż po premierowym odcinku
Materiał zawierał linki partnerów reklamowych