Zaczęło się od bólu szczęki. Diagnoza brzmiała jak wyrok. Aktor nie mógł uwierzyć
Stanley Tucci po raz pierwszy otwarcie opowiedział o swoim życiu. Aktor, który swego czasu na jakiś czas zniknął z branży filmowej, wyjawił, co zatrzymało go w domu. Okazuje się, że po utracie pierwszej żony, która zmarła na raka piersi z przerzutami, sam usłyszał straszną diagnozę. Wówczas spełniły się wszystkie jego przypuszczenia, a życie zmieniło się w prawdziwy koszmar. Wiele razy tracił nadzieję. Po latach po raz pierwszy ujawnił prawdę o strasznych chwilach.
Stanley Tucci jest jedną z największych gwiazd światowego kina. Aktor zagrał m.in. w "Diabeł ubiera się u Prady" i "Julie i Julia". Aktor od 1995 roku był w związku małżeńskim z Kathryn Spath, z którą doczekał się dwójki dzieci. Choć para wiodła szczęśliwe życie, rozdzieliła ich choroba. Ukochana gwiazdora przegrała walkę z rakiem w 2009 roku.
W swojej książce "Smak. Życie i jedzenie" Tucci ujawnił, jak wyglądało ich życie przed i po diagnozie. Wspominał wiele wspólnych chwil.
"Pamiętam, jak któregoś razu, niedługo przed diagnozą, przyrządziła lasagne po bolońsku według receptury mojej mamy, jedno z ulubionych dań w naszym domu" - wspomina jedną ze wspólnych, rodzinnych kolacji" - opowiedział.
Bliscy Kathryn nie mogli znieść tego, co zesłał na nią los. "Ojciec i ja jęknęliśmy z zachwytu, a mama jadła powoli, wpatrzona w talerz, jakby chciała wczuć się w smak do najmniejszej molekuły. Po chwili Kate spytała ją odważnie: ‘Co powiesz, Joanie?’. Mama siedziała przez chwilę w milczeniu, aż po tej krótkiej, pełnej napięcia pauzie spojrzała na Kate i powiedziała: ‘Już nie mam cię czego uczyć’. A potem się rozpłakała" - wspominał.
Po pewnym czasie aktor zaczął odczuwać ból szczęki, który był bardzo dokuczliwy i utrudniał mu normalne funkcjonowanie.
"Zrobiło mi się słabo. Kate zmarła po czterech latach ciężkiej walki z rakiem. Myśl, że miałbym jeszcze raz wejść w świat choroby, była przerażająca" - wyznał w swojej autobiografii.
Pomimo ogromnego ryzyka i wzmagającego się bólu, uciekał od tomografii, drżąc przed diagnozą, ale okazała się nieunikniona. Niestety, najczarniejsze myśli aktora się spełniły.
"Ma pan duży guz na podstawie języka. Najprawdopodobniej jest to nowotwór. Musi pan teraz zrobić następujące rzeczy. Na początek trzeba iść na tomografię. Wynik prawdopodobnie pokaże, że ma pan raka oraz ujawni, czy dał przerzuty. Następnie zrobią panu operację i w miarę możliwości wytną guza. Potem skierują pana na radioterapię i chemioterapię, najprawdopodobniej też będzie pan musiał przez kilka miesięcy przyjmować pożywienie przez sondę" - ocenił lekarz, który odczytał wyniki tomografii Tucciego.
Szybko stało się jasne, że operacja nie jest już możliwa. Gwiazdorowi groziła bowiem utrata połowy języka, co skutkowałoby trudnościami z jedzeniem i problemami komunikacyjnymi. Ostatecznie gwiazdor stawił się na 35 radioterapiach i przeszedł aż 7 cykli chemioterapii, by móc odetchnąć z ulgą. Badania wykazały, że prawdopodobieństwo raka jest niewielkie. Na szczęście, kolejne analizy lekarzy wykazały, że w rak nie przerzucił się na inne organy Tucciego.
Aktor wciąż pamięta radioterapię i to, jak bał się o swój los, walcząc z pogarszającym się zdrowiem. Przez cykle służące leczeniu, stracił 13 kilogramów wagi i niemalże zupełnie przestał jeść. Powrót do dawnej diety był dla niego utrapieniem. W mgnieniu oka zniknęła także kondycja, którą wypracowywał latami. Zmęczenie szybko zwalało go z nóg.
Na domiar złego, podupadł również na zdrowiu psychicznym i musiał poradzić sobie z głęboką depresją. "Podczas leczenia dopadła mnie depresja, która utrzymywała się potem miesiącami. Przez tyle tygodni, leżąc w łóżku i słuchając, jak moja rodzina wiedzie normalne życie, w którym nie mogłem uczestniczyć, czułem się jak duch we własnym domu. Były dni, gdy traciłem wiarę, że kiedykolwiek usiądę z bliskimi do stołu, żeby zjeść z nimi posiłek" - mówi szczerze.
Zobacz też:
To jednak nie były tylko plotki o Rusin i Kujawie. Kinga oficjalnie potwierdziła
Marmury i piętrowa biblioteka w mieszkaniu Kingi Rusin. Tak mieszka w Warszawie
Kinga Rusin na podróże helikopterem wydała majątek. Takie kwoty, że można złapać się za głowę