Żądała majątku na udział w "Idolu"
Zanim oficjalnie ogłosiła, że opuszcza amerykańskiego "Idola", piosenkarka Paula Abdul, która jako jurorka ostatniej edycji programu miała zarobić około 2 milionów dolarów, zażądała, według "The New York Timesa", "znacznej" podwyżki. Honorarium negocjowane przez piosenkarkę miało sięgać... 20 milionów dolarów.
Osoba, która była bliskim obserwatorem negocjacji, zdradziła "The Times", że producenci oferowali 47-letniej Abdul 30-procentową podwyżkę i roczną pensję w wysokości 10 milionów dolarów. Piosenkarka miała jednak zażądać dwukrotności tej kwoty.
Jak pisze "The Times", Abdul w ciągu ostatnich miesięcy "czuła się niedoceniona". Ryan Seacrest, gospodarz show, podpisał trzyletni kontrakt na 45 milionów dolarów. Simon Cowell, który zasugerował, że może opuścić program wraz z wygaśnięciem obecnej umowy, już teraz jest w trakcie rozmów, w których pojawia się kwota 100 milionów dolarów rocznie.
Pomimo że temu zaprzeczała, "The Times" podaje informację, że piosenkarka była "zaskoczona i zasmucona" faktem, że do panelu jurorów doszła w ostatniej edycji Kara DioGuardi, której zatrudnienie miało być formą polisy na wypadek, gdyby Abdul zrezygnowała.
W środę, 5 sierpnia, podczas swojego programu radiowego w stacji KIIS-FM Seacrest powiedział, że to przykre, że "rezygnacja Abdul stała się faktem".
"Bez wątpienia miała swoje powody, żeby tak zrobić i jeśli czuła, że nie dostaje tego, co potrzebuję, to także to rozumiem" - powiedział prezenter.