Zadowolony z gwałtu?
Amerykański wokalista i kompozytor Rufus Wainwright (33 l.) uważa, że gwałt, którego był ofiarą w wieku 14 lat, ocalił mu życie. Dlatego Wainwright, "najlepszy nowy artysta" 1998 roku według magazynu "Rolling Stone", nie ma pretensji do gwałciciela.
Rufus poderwał mężczyznę w jednym z barów w Londynie.
"Powiedziałem mu, że chcę iść do parku i zobaczyć koncert, który tam się odbywa. Myślałem, że to będzie romantyczny spacer, a on mnie zgwałcił, obrabował i próbował udusić" - opowiadał po latach.
Wokalista tłumaczył, że przeżył, bo zasymulował atak epilepsji. Przekonuje, że gwałt sprawił, że przestał się włóczyć po klubach, co pchnęło jego życie w innym kierunku.