Zaginięcie Iwony Wieczorek. Sensacyjne wieści od wdowy po dziennikarzu! Znają już nazwisko mordercy!
Sprawa zaginięcia Iwony Wieczorek wraca do mediów jak bumerang. Swego czasu cała Polska interesowała się tym, co stało się feralnej nocy z 16 na 17 lipca 2010 roku. Ostatnio znów zrobiło się o tym głośno, bowiem śledczy z Archiwum X mieli trafić na nowe dowody. Przeszukano też dom Pawła P., jednego z kolegów Wieczorek. Teraz głos w sprawie zabrała wdowa po dziennikarzu Januszu Szostaku, który zagadkowym zaginięciem dziewczyny żył do końca swych dni. Co wie żona po autorze książki "Kto zabił Iwonę Wieczorek"?
Od zaginięcia Iwony Wieczorek minęło już ponad 12 lat. Kobieta w nocy z 16 na 17 lipca 2010 roku wracała z imprezy w Sopocie i... słuch po niej zaginął.
Sprawą żyła cała Polska. Policja prowadziła intensywne śledztwo, zaangażował się oczywiście detektyw Rutkowski, a i tak na niewiele się to zdało.
Jakiś czas temu znów zrobiło się o tym zaginięciu głośno, bo zaangażowało się w to słynne Archiwum X w Krakowie. Doszło m.in. do przeszukania domu Pawła P., znajomego Iwony. Mundurowi znaleźli u niego nielegalne substancje, postawiono mu zarzut prokuratorski dotyczący posiadania narkotyków, ale ws. Wieczorek nic nie znaleziono. Mężczyzna nie krył oburzenia działaniem śledczych.
Niespodziewanie głos w sprawie zabrała Aldona Błaszczyk-Szostak, wdowa po zmarłym Januszu Szostaku, dziennikarzu śledczym, który przez lata zajmował się sprawą Wieczorek.
Wydał nawet głośną swego czasu książkę na ten temat.
Jego żona wyjawiła w "Fakcie", że śledczy z Archiwum X zgłosili się także do niej, ale szczegółów nie mogła podać. Zabrała za to głos ws. Pawła P.
"Według mnie jest to zastanawiające, że Paweł nagłośnił sprawę przeszukania jego domu w mediach. Być może oznacza to, że czegoś się boi. Paweł zawsze sugerował, że jest kozłem ofiarnym, że przez sprawę Iwony miał depresję, że jego życie legło w gruzach. Uważam, że kryminalni nie zrobili przeszukania u Pawła bezpodstawnie. Ja uważam, że oni znają już sprawcę, ale czy to jest Paweł, tego nie wiem" - zaznacza w rozmowie z "Faktem".
Dodała też, że z jej mężem próbował kontaktować się ktoś ze znajomych Iwony.
"Janusz mi o tym wspominał, że jak zaczął pisać drugą część książki o Iwonie, to ktoś z jej znajomych napisał do niego wiadomość na messengerze, ale usunął ją, zanim Janusz zdążył ją odczytać. Zastanawiające jest to, dlaczego Paweł mówił, że śledczy przyjechali do niego z policyjnym psem zwłokowym, skoro - jak się później okazało - był to pies od narkotyków" - zwraca uwagę wdowa.
Na koniec stwierdziła jednak, że jej mąż od początku uważał, że znajomi Iwony znają prawdę o jej zaginięciu. Dodała, że niebawem dojdzie do kolejnych przesłuchań, bo śledczy mają już znać nazwisko sprawcy.
Ona sama ma teraz jednak na głowie inne zmartwienia. Po zaangażowaniu się w sprawę zaczęła bowiem dostawać dziwne wiadomości, dlatego zaczęła obawiać się o siebie i bliskich.
"Często dostaje takie wiadomości z tzw. fejkowych kont. Nie wiem, kto je wysyła. Być może są to osoby z otoczenia Iwony, które chcą się zorientować, co wiem w tej sprawie. Niektóre osoby musiałam zablokować" - wyznała wyraźnie przerażona wdowa.
Zobacz też:
Kasia Cichopek i Kurzajewski ogłosili romans, a teraz taka sensacja z TVP. Spływają gratulacje!
Jerzy Połomski: mógł wieść luksusowe życie w USA. Wolał biedować w PRL-u…
Marzena Rogalska wróciła do rodzinnej tragedii. Wzruszające wyznanie sprowokował... Jacek Rozenek