Zagrała Annę German. W Rosji ją uwielbiają!
Joanna Moro (29 l.) w Rosji, gdzie serial o Annie German obejrzało 22 mln widzów, ma status gwiazdy. Jak będzie w Polsce?
Urodziła się w Wilnie. Do tej pory znana była z niewielkich ról serialowych, m.in. w "Barwach szczęścia", "Klanie" czy "M jak miłość". Teraz gra Annę German w rosyjskiej produkcji, opowiadającej o życiu polskiej piosenkarki. Rosjanie mieli nosa. Joanna Moro znakomicie oddała jej wrażliwość i dziś zbiera pochwały. Co ciekawe, w Rosji ma nawet swój fan club.
Jaka jest pani ulubiona piosenka Anny German?
Joanna Moro: - "Pomyśl o mnie". To utwór, który może być śpiewany jako kołysanka dla dziecka lub ukochanej osoby.
Ale przed przyjęciem roli nie znała pani jej repertuaru?
J.M.: - To prawda, niewiele wiedziałam, nie kojarzyłam piosenek Anny German. Mimo to kiedy usłyszałam o castingu, byłam przekonana, że muszę go wygrać! Coś strzeliło we mnie jak piorun. Czułam wewnętrzne podobieństwo do artystki. Może chodzi o wschodnie pochodzenie, a może o małe dramaty osobiste, które nam obu się przydarzały?
To prawda, że dobrą postać trudniej zagrać niż czarny charakter?
J.M.: - Tak, a to dlatego, że trzeba doszukać się trudnych momentów w jej życiu. Kiedy ogląda się świętego, może być nudno. Zawsze jest ciekawiej, gdy jest zamęt. A tego akurat w życiu Anny German nie brakowało - wielka miłość, kariera, choroba, tragiczny wypadek. Ciągle coś się działo.
Nie było pani trudno rozstać się z małym synkiem na czas kręcenia zdjęć?
J.M.: - Oczywiście, że było, ale mój mąż świetnie potrafił zająć się naszym Mikołajem. Kiedyś dużo podróżował, jest inżynierem, więc teraz chętnie zostaje w domu. Niepotrzebnie zamartwiałam się w trakcie kręcenia zdjęć, bo tata z synkiem znakomicie się bawili. Pomagała też opiekunka, a ja starałam się przyjeżdżać do nich jak najczęściej. Teraz będzie mi jeszcze trudniej się z nimi rozstawać, bo zostałam mamą drugiego synka. Już na samą myśl boli mnie serce...
Rozm.: P. Pustkowiak
13/2013