Żak chodziła do psychologa
"Nie potrafiłam zrozumieć córek" - przyznaje Katarzyna Żak. Aktorka pomocy szukała u specjalisty.
Macierzyństwo to najważniejsza rola w pani życiu?
Katarzyna Żak: - Zdecydowanie tak. Dla mnie jest największym sprawdzianem w życiu. Ola ma 24 lata i studiuje zarządzanie. Zuza jest uczennicą drugiej klasy liceum, wybrała profil biologiczno-chemiczny - córki nam się udały!
Są do pani podobne?
K.Ż.: - Ja byłam niezwykle temperamentną nastolatką, ale nie sprawiałam rodzicom większych problemów. Jednak czas biegnie nieubłaganie. Dzisiejsze nastolatki żyją w innym świecie niż my...
Czy to znaczy, że sprawiały one kłopoty?
K.Ż.: - Często nie potrafiłam zrozumieć córek. Żeby nie stracić z nimi kontaktu, nie popełniać niepotrzebnych błędów, skorzystałam z profesjonalnej pomocy psychologa. Polecam każdemu. Dziś mamy wspaniały kontakt, córki są moimi przyjaciółkami. Uczą mnie nowinek technicznych i nie pozwalają się zestarzeć.
Czuje się pani szczęśliwa, spełniona?
K.Ż.: - Z wdzięcznością przyjmuję wszystko, co los mi zesłał, ale ciągle mam apetyt na więcej! Zawodowo mam wiele marzeń. A czy jestem szczęśliwa? Bywam. Mam cudowną rodzinę. Ale miewam dni zwątpienia, smutku, pełne znaków zapytania. Raczej zaliczam się do życiowych pesymistów. Wciąż uczę się akceptowania swoich wad, kompleksów...
W "Ranczu" gra pani z mężem. Jak wygląda wasz związek?
K.Ż.: - Jesteśmy razem już 27 lat. Na początku byłam potworną zadziorą, potrafiłam się nie odezwać do męża nawet miesiąc. Były i walizki pakowane, i prawie powrót do mamy...
- Po to są jednak takie kryzysy, żeby wzmocniły związek, bo jeśli się je przetrwa, pokona trudności to potem kocha się mimo wszystko, albo jeszcze bardziej.
A jak dziś, jako ludzie dojrzali, przechodzicie kryzysy?
K.Ż.: - Prowadzimy długie rozmowy. Są bardzo potrzebne i ważne, bo nawet najmniejszy niewyjaśniony problem może spowodować burzę w domu. Myślę, że powodzenie związku zależy od tego, na ile jesteśmy w stanie zaakceptować partnera takim, jakim on jest.
- Łatwo powiedzieć: to twoja wina, widzisz, co narobiłeś. Trudniej razem rozwiązywać problemy.
Jeśli jednak pojawia się różnica zdań, kto podejmuje decyzje?
K.Ż.: - Decydujemy wspólnie. Rozważamy wszystkie za i przeciw, wybierając najlepsze rozwiązanie. Ale lubię, gdy decyduje mąż. To mądry i odpowiedzialny mężczyzna. Zawsze wie, co trzeba zrobić, i nie boi się nowych wyzwań.
A zdarza się pani po kobiecemu nim manipulować?
K.Ż.: - Nie bawię się w żadne gierki. Nie tupię nogą i niczego nie wymuszam. Staram się raczej tłumaczyć i prosić. Kiedyś wydawało mi się, że z wdziękiem uciekam się do tzw. kobiecych sposobów. Cezary natychmiast je obnażał i były dla nas obojga tylko powodem do śmiechu.
Jak spędzacie wolny czas?
K.Ż.: - Mamy podobne zainteresowania. Lubimy teatr, film, podróże. Raz w roku wyjeżdżamy tylko we dwoje. Zwiedzamy wtedy, spacerujemy po ulicach obcych miast, smakujemy lokalne potrawy. Nie nudzimy się ze sobą, a to bardzo ważne.