"Zamiast kremu wolę ostrzykiwanie"
Aktorka Ewa Kasprzyk, mimo że nadal czuje się bardzo młodo, nie ma nic przeciwko operacjom plastycznym. "Nie wykluczam, że kiedyś zdecyduję się na delikatny lifting" - mówi.
54-letnia gwiazda polskiego kina nie wstydzi się zmarszczek. Twierdzi, że o urodzie decyduje nie tyle gładka twarz, ile podejście do życia. "W wieku 20 lat można być staruszką. Ja od dawna czuję się młodo" - podkreśla na łamach "Twojego Stylu".
Nie snobuje się na drogie kosmetyki i używa wyłącznie zwykłego kremu do wrażliwej cery za 3,60 zł. Ma go zawsze ze sobą. W teatrze, na przyjęciu.
"Zamiast wydawać pieniądze na drogie kremy, wolę raz na jakiś czas wybrać się na zabieg medycyny estetycznej, np. ostrzykiwanie kwasem hialuronowym. Daje świetne rezultaty: rozświetla twarz, szyję również. Dzięki takim zabiegom mam szansę zestarzeć się ładnie" - przekonuje.
Zastrzega jednak, że "botoksu sobie nie zrobi", gdyż u aktorki mięśnie twarzy muszą pracować.
"Za to nie wykluczam, że kiedyś zdecyduję się na delikatny lifting. Taki, który nie zmienia rysów..." - dodaje.