Reklama
Reklama

Zamieszanie u Zborowskich! Najpierw nieplanowany ślub Zośki, a teraz to!

​Maria Winiarska jest trochę przesądna, więc nie chce wiele mówić na ten temat, aby nie zapeszyć. Ale mocno wierzy, że już niedługo jej ukochane wnuczki, Nina i Mila, będą blisko.

Dzisiaj na stałe mieszkają w Brazylii i najwyżej dwa razy w roku widzą się z babcią Marysią i dziadkiem Wiktorem Zborowskim. Właśnie wróciły do Brazylii. W domu polskich dziadków w Konstancinie spędziły miesiąc pełen atrakcji i niespodzianek. Państwo Zborowscy zabierali je w ciekawe miejsca i spędzali z nimi każdą chwilę, chcąc nacieszyć się "na zapas" ich obecnością.

Okazuje się jednak, że mama Niny i Mili, Hanna Zborowska-Neves, coraz częściej na serio myśli o powrocie do Polski. - Nie wykluczam tego. Złapałam bakcyla z telewizją. Program "Wakacje na każdą kieszeń" to coś, co chcę robić, i wiele wskazuje na to, że to się rozwinie. Kiedyś to ja przeniosłam się za mężem do Brazylii. Teraz jego kolej i czas żeby to on przeniósł się za mną do Polski. Bardzo poważnie o tym myślę i mam nadzieję, że mój mąż także poważnie do tego podchodzi. Tym bardziej, że może pracować zdalnie, z każdego zakątka świata. Może się uda - zdradza Hanna w wywiadzie.

Reklama

Pomagała Polakom

Daniel Neves od lat wspólnie ze swoją mamą prowadzi firmę Escala Imóveis pośredniczącą w zakupach nieruchomości. Rodzinna firma znakomicie prosperuje. Hanna szybko do niej dołączyła. Oprócz pracy biurowej zajmowała się także prezentacją mieszkań i domów potencjalnym klientom.

Daniel wiedział, że nikt nie zrobi tego lepiej. Jej swoboda, lekkość słowa, wdzięk i urok osobisty były i są atutami w tej pracy. Wielokrotnie podkreślała jednak, że praca biurowa nie jest szczytem jej marzeń. Dlatego została także konsulem honorowym w Fortaleza i bardzo często pomagała Polakom.

- Zgubili dokumenty, pieniądze, czy mieli problemy z prawem, ja zawsze byłam na posterunku i wciąż jestem. Dodatkowo od kilku lat organizuję w Fortalezie Festiwal Filmów Krótkometrażowych. Dzięki temu promuję polską kulturę i sztukę - opowiadała.

Pani Hanna jest też bardzo aktywna w mediach społecznościowych. Dwa lata temu zgłosiła się do niej telewizja Travel Channel z propozycją poprowadzenia programu. Poczuła, że to może być to. Nigdy nie chciała być aktorką, bo musiałaby zawsze udawać kogoś innego (jej siostra nie ma z tym problemu). A w tym programie może być sobą. Kiedy okazało się, że program "Wakacje na każdą kieszeń" cieszy się wielką popularnością, a prowadząca ma coraz więcej fanów, produkcja przystąpiła do realizacji kolejnych odcinków.

Co więcej, telewizja TVN zaproponowała już Hani i jej siostrze Zofii Zborowskiej-Wronie wspólne wyzwanie telewizyjne. Okazuje się, że propozycji jest coraz więcej.

- Ciągnie mnie tutaj praca i pierwszy raz w życiu czuję, że, choć nie mam doświadczenia, to robię coś, w czym jestem dobra. Czuję to nieprawdopodobnie i rzeczywiście połknęłam tego bakcyla i nie wyobrażam sobie żeby było inaczej. Po raz pierwszy w życiu wstaję rano i nie mogę się doczekać, co dalej? Chciałabym robić programy i cieszyć się życiem - zdradza Hanna.

Czytaj dalej na następnej stronie...


To jej wielkie marzenie i wierzy, że się spełni. Co więcej, nie ma wątpliwości, że pomoże jej w tym ukochany Daniel. Poznali się w Hiszpanii, gdzie Hanna studiowała prawo na uniwersytecie w Salamance. Postanowiła pójść za głosem serca i przeprowadziła się na inny kontynent. Rodzice z początku byli przerażeni decyzją córki. Przed jej wyjazdem poprosili o spotkanie z Danielem, który, na szczęście, od razu zdobył serce przyszłych teściów.

Dzisiaj chętnie gości ich u siebie w Fortalezie i sam z radością przyjeżdża do Polski. A Maria Winiarska serwuje mu wówczas polskie przysmaki, których w Brazylii nigdy nie jadł. Choć wszystko ułożyło się dobrze, Hanna nie najlepiej wspomina swoje początki na drugim kontynencie, choć rodzina Daniela bardzo dobrze ją przyjęła.

- 14 lat temu Fortaleza to podobnie jak teraz duże miasto, ale wówczas mentalnie straszna "wiocha". Nie mówiąc już o infrastrukturze. Wtedy osioł wchodził na autostradę i blokował ruch. To było normalne. Do tego było bardzo biednie. Nie zapomnę dzieci żebrzących na ulicach... teraz to się zmieniło i jest to zupełnie inne miasto - opowiada.

Skoczyłyby za nią w ogień

Nie mogła się tam odnaleźć. Proces adaptacji trwał wiele lat. - Odnalazłam się tak naprawdę jakieś trzy lata temu. Wreszcie poczułam ten klimat. Wciąż byłam traktowana jako obcokrajowiec, dlatego trudno było zintegrować się z jakąś grupą. Dopiero kiedy dzieci poszły do przedszkola, zaczęłam poznawać inne mamy, rozmawiać z nimi i nawiązywać przyjaźnie. Dzisiaj mam przyjaciółki, które skoczyłyby za mną w ogień - opowiada.

Jednak choć wreszcie w Fortalezie czuje się już jak u siebie, to jednak przyznaje, że jest rozdarta, bo tęskni za Polską. Tak samo tęsknią jej rodzice, szczególnie za Niną i Milą.

Jak się dowiedzieliśmy, pani Hanna dba o to, aby dziewczynki, poza portugalskim, mówiły też po polsku (są dwujęzyczne), ale dziadkowie przykładają do tego szczególną wagę. Wierzą, że kiedy zamieszkają w Polsce, będą mówiły całkowicie płynnie i nigdy nie zapomną, skąd pochodzi ich mama. I z całych sił trzymają kciuki za Hanię i jej życiową rewolucję.      

***

Zobacz więcej materiałów:

Życie na gorąco
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy