Zapłakana Anita Kruszewska: Mąż twierdzi, że chorobę sobie uroiłam
Od dwóch lat małżeństwo Anity Kruszewskiej-Grabowskiej (47 l.) i Andrzeja Grabowskiego (65 l.) istnieje tylko na papierze. W ubiegłym tygodniu para spotkała się w sądzie. Zmagająca się z chorobą małżonka gwiazdora wyszła z sali rozpraw roztrzęsiona. Dziennikarzom tygodnika "Twoje Imperium" udało się z nią porozmawiać.
Wyszła pani z sądu przed zakończeniem rozprawy, roztrzęsiona i zapłakana. Co się stało?
Anita Kruszewska-Grabowska: - Usłyszałam tam tyle bzdur, że słabo mi się zrobiło.
Czego dotyczyła ta rozprawa?
- To sprawa o rozdzielność majątkową. O to, by każde z nas zarabiało i zaciągało długi na własną odpowiedzialność. Ale na razie nadal mamy wspólnotę majątkową.
Co zatem z podziałem majątku, no i rozwodem?
- Myślę, że na te sprawy przyjdzie czas w przyszłym roku.
Co konkretnie powiedział w sądzie mąż, że tak bardzo się pani zdenerwowała?
- Nagadał głupot. Po jego słowach powinnam wziąć odpowiedzialność za wszystkie nieszczęścia tego świata.
Dlaczego on się tak zachowuje?
- Bo zachorowałam i zaczęłam skupiać się na sobie, zamiast na nim. A to chyba jest dla niego nie do zniesienia.
Czy lekarze wreszcie wiedzą, co pani dolega?
- Przeszłam dwa udary i zakrzepicę. Podejrzewano choroby nowotworowe, ale je wykluczono, podobnie jak toczeń i stwardnienie rozsiane. Niewykluczone, że to jakaś choroba autoimmunologiczna, ale takie są bardzo trudne do zdiagnozowana. Na wizyty u specjalistów czekam miesiącami, a na wyniki badań tygodniami. To bardzo stresujące. Żyję w zawieszeniu od ponad dwóch lat. A do tego jestem z tym wszystkim sama, bo mój mąż twierdzi, że choroby sobie uroiłam. To żenujące. Mój mąż dał w sądzie pokaz buty, zacietrzewienia i kompletnego braku empatii. Podważa kompetencje lekarzy, profesorów. Według niego w moim przypadku wszyscy popełnili błąd w diagnozie.
Ma pani o to żal do męża?
- Przykro mi, że muszę w tym uczestniczyć. Podziwiam pary, którym udało się rozstać z klasą.
Myśli pani, że Andrzej Grabowski kiedykolwiek panią kochał?
- Zastanawiam się nad tym...
Jakiś czas temu borykała się pani z problemami finansowymi. Teraz ma pani za co żyć?
- Pomagają mi córki i przyjaciele. Mam ten problem, że nie mogę podjąć pracy, a jestem zbyt zdrowa, by dostać rentę. Zatrudnienie mnie jest ryzykowne dla producentów filmowych, bo charakteryzatorka musi być na planie na każde zawołanie od świtu do nocy, a czasami nawet do rana. Niedawno moja przyjaciółka oddała mi swoje zlecenie i pracowałam przy reklamie. Nie była to obciążająca praca, ale proszę mi wierzyć, że po piętnastu godzinach stania na nogach nie wiedziałam, jak się nazywam.
***
Andrzej Grabowski nie chciał komentować słów żony. - Nie rozmawiam na te tematy, nie chcę o tym mówić! - rzucił nerwowo do słuchawki.
***
Zobacz więcej materiałów: