Zaskakujące doniesienia o Ani z "Rolnika". Nikt nie wierzył w ten związek
Ania z "Rolnik szuka żony 10" postanowiła wbrew wszystkim wybrać kandydata z trójką dzieci, który dopiero co rozstał się z partnerką. Czy ten związek miał jakiekolwiek szanse?
Ania z "Rolnik szuka żony 10" zgłosiła się do programu, bo szukała mężczyzny, z którym chciałaby założyć rodzinę. Rolniczka z okolic Kalisza ma za sobą już małżeństwo. Jednak nie wspomina go dobrze. Okazało się, że została oszukana. Mężczyzna, za którego wyszła, wkrótce po ślubie opuścił ją. Chodziło mu tylko o to, by zdobyć dokumenty ułatwiające zdobycie pracy.
Ania z "Rolnik szuka żony 10" zaprosiła do swojego gospodarstwa Kubę, Mikołaja i Dominika. Zdaniem widzów ten pierwszy powinien od razu odpaść.
Kuba wywołał ogromne kontrowersje, gdyż okazało się, że jest ojcem trójki dzieci. Na dodatek zaledwie miesiąc przed zgłoszeniem do “Rolnik szuka żony" był zaręczony. Jego była dziewczyna kontaktowała się nawet z bratem Ani i przestrzegała przed wyborem Kuby.
Fani programu też byli zdania, że Ania natychmiast powinna była odesłać tego akurat kandydata.
Przeszłość Kuby nie zniechęciła Anny, która postanowiła dać mężczyźnie szansę. Jej wybór był dla wszystkich ogromnym zaskoczeniem. Widzowie nie szczędzili gorzkich słów i nie wróżyli tej relacji żadnej przyszłości. Ucieszyło ich, gdy Ania opublikowała w sieci zdjęcia z randki. Oczywiście ukrywając, kto jest jej partnerem.
Tymczasem z licznych plotek, które krążą po internecie, możemy się dowiedzieć, że wiele wskazuje na to, że rolniczka spotyka się właśnie z Kubą. Co więcej, pokazywane przez nią zdjęcia z randek i kolacji mają pochodzić z lokalu, który prowadzi Kuba. Niektórzy twierdzą, że wciąż jest widywana w jego lokalu.
Czy faktycznie Ania związana jest z Kubą dowiemy się dopiero po zakończeniu programu.
Zobacz też:
Ania z "Rolnika" podpadła widzom. Poszło o jednego z kandydatów
Blanka odejdzie z "Rolnika". Przyszłość Waldemara w programie jest przesądzona
Anna z "Rolnik szuka żony" mieszka w pałacu, ale nie szuka księcia. Oto co się okazało