Zaskakujące kulisy znajomości Magdaleny Zawadzkiej i Marka Kondrata!
O bliskiej relacji Magdy Zawadzkiej (70 l.) i Marka Kondrata (64 l.) w teatralnych kręgach krążyły prawdziwe legendy. Jednak mąż aktorki zachował zimną krew i... wygrał.
Czy Gustaw jest o mnie zazdrosny? Zawsze kręcą się wokół mnie mężczyźni, więc myślę, że jest, ale nie daje tego po sobie poznać. Tajemny zmysł ostrzega mnie przed przekraczaniem granicy dopuszczalnej w grach damsko-męskich - napisała dyplomatycznie w swojej wspomnieniowej książce Magda Zawadzka.
Jednak fakty z przeszłości nieco przeczą tym słowom. Bo jak udało się dowiedzieć "Na Żywo", jej mąż w pewnym momencie miał poważny powód do niepokoju. W jego małżeństwie z Magdą pojawił się ten trzeci - Marek Kondrat...
Magdalena Zawadzka i Marek Kondrat poznali się ponad czterdzieści lat temu, we wrześniu 1973 r. Ona właśnie poślubiła w Zakopanem Gustawa Holoubka, on został zaangażowany do Teatru Dramatycznego, gdzie jej świeżo upieczony małżonek był dyrektorem.
Kondrat miał już dziewczynę Ilonę, której wkrótce ślubował miłość i wierność. Wydawało się, że życiowe wybory zostały już podjęte raz na zawsze. A jednak - jak czytamy w tygodniku "Na Żywo" - między Magdaleną i Markiem w latach 70. zrodziła się bardzo bliska relacja, która nie trwała miesiąc, dwa, ale kilka lat.
- Gustaw był świadomy bliskiej relacji Marka z Magdą, lecz uważał, że nie ma zagrożenia dla jego małżeństwa i postanowił zachować spokój, przeczekać - opowiada świadek tamtych wydarzeń.
Faktycznie, Holoubek nie pozbawił Kondrata nawet etatu, cenił go bardzo jako aktora, był dla niego serdeczny prywatnie. I z tej skomplikowanej sytuacji wyszedł zwycięsko, bo kryzys małżeński udało im się z Magdą pokonać.
Wkrótce na świat przyszedł ich syn Jan. Markowi i Ilonie także urodziły się dzieci - najpierw Mikołaj, potem Wojciech. Po latach fascynacja Magdy i Marka była tylko wspomnieniem.
Co więcej, Holoubek o wszystkim zapomniał, zamknął przeszłość i zaprzyjaźnił się z Kondratem, a w latach 90. wszyscy troje pracowali w Ateneum.
Więzy męskiej przyjaźni Gustawa z Markiem przetrwały do końca życia.
- Uważam go za swojego mistrza. Był człowiekiem, który obronił mnie przed wieloma złymi wyborami - mówił Kondrat po jego śmierci. I tylko on wie, co kryły te słowa.