Reklama
Reklama

Zaskakujące słowa Tomasza Lisa o aferze ze Stuhrem. Kolejny celebryta z taryfą ulgową od "elity"

Tomasz Lis wciąż dochodzi do siebie po przebytym udarze, ale nie powstrzymuje go to przed aktywnością w sieci. We wtorek późnym wieczorem odniósł się do sprawy potrącenia motocyklisty przez będącego pod wpływem alkoholu Jerzego Stuhra. Polski aktor w publicznym oświadczeniu przeprasza i "bardzo żałuje" swojej decyzji, ale już zaczęło się usprawiedliwianie go przez różnych zaprzyjaźnionych "życzliwych".

Nie ma już żadnych wątpliwości, że to właśnie aktor Jerzy Stuhr był w miniony poniedziałek zamieszany w wypadek samochodowy z udziałem motocyklisty. Ojciec Macieja Stuhra opublikował wczoraj wieczorem oficjalnie oświadczenie, w którym przyznał się do udziału w zdarzeniu. Jednocześnie gwiazdor podważył część medialnych doniesień i wyraził gotowość do współpracy z odpowiednimi organami. Nie odniósł się z kolei do informacji podanej przez Komendę Wojewódzką w Krakowie o wykryciu 0,7 promili alkoholu we krwi kierowcy.

Reklama

W poście wrzuconym na facebookowy profil syna pojawiło się wyczekiwane przez wielu słowo "przepraszam", ale wywołało bardzo sprzeczne reakcje. Dla wielu zwykłych Polaków krótkie przeprosiny aktora okazały się niewystarczające, czemu dali wyraz komentarzach. Odpowiedzieli im szybko różni zaprzyjaźnieni "życzliwi", którzy od razu popędzili do rozgrzeszania Stuhra. Jednym z nich jest Tomasz Lis.

Jerzy Stuhr prowadził samochód pod wpływem alkoholu. Dla Tomasza Lisa to... "potknięcie"

Kontrowersyjny dziennikarz sam musiał się mierzyć w ostatnich miesiącach ze społecznym ostracyzmem po oskarżeniach o stosowanie mobbingu i opowiadanie niewybrednych żartów w środowisku pracy. Być może dlatego postanowił maksymalnie umniejszyć przewiny aktora i wytłumaczyć to ulgowe traktowanie standardowym hasłem o "wybitnym artyście".

Dla Lisa prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu jest najwyraźniej tylko drobnym "potknięciem". Nic wielkiego się nie stało. Oprócz tego, że się stało, bo ewidentnie doszło do kolizji, ale kto by się tam przejmował podobnymi szczególikami. Śpiewka dziennikarza zapewne byłaby inna, gdyby chodziło o jakiegoś szarego obywatela lub (tfu!) celebrytę, lecz przecież mowa o "wybitnym artyście i aktorze", co w jakiś przedziwny sposób usprawiedliwia zachowanie Jerzego Stuhra.

"Znane twarze" od dawna dostają taryfę ulgową od sądów. Tomasz Lis musi to wiedzieć

Można powiedzieć, że wszystkie przytaczane powyżej argumenty to stara śpiewka. Są przecież powtarzane za każdym razem, gdy jakiś celebryta wywoła wypadek lub prowadzi na "podwójnym gazie". Wystarczy przypomnieć kuriozalne okoliczności łagodzące zastosowane przez sąd w sprawie Beaty Kozidrak.

Polaków takie podejście do "znanych twarzy" za kółkiem od dawna oburza i dają temu wyraz, zarówno pod postem Stuhrów, jak i pod komentarzami wszystkich ich obrońców. Wielu osobom zwyczajnie trudno sobie wyobrazić, czemu jakikolwiek myślący człowiek siadłby za kółkiem po wypiciu alkoholu. Po latach kampanii społecznych, ostrzeżeń ze strony policji i wielu tragicznych w skutkach wypadkach wciąż zdarzają się ludzie lekceważący ryzyko.

Tomasz Lis ma rację, gdy mówi, że ostateczną decyzję o winie podejmie sąd. Czy można się jednak dziwić wściekłości Polaków na powtarzane niczym zdarta płyta argumenty o "wybitnych artystach"? Jedno z drugim nie ma przecież nic do rzeczy. Bez względu na to, czy chodzi o pospolitego Kowalskiego, czy Jerzego Stuhra - obaj ponoszą równą odpowiedzialność wobec prawa i kompromitują swoje dobre imię, gdy podejmą decyzję o prowadzeniu po alkoholu. Tutaj nie ma żadnych okoliczności łagodzących.

Zobacz też:

Dokąd Jerzy Stuhr pędził pod wpływem? Szykowała się impreza.

Korwin Piotrowska ostro o sprawie Stuhra. Inaczej niż Lis.

Znana polska aktorka chce "wypisać się z Kościoła".

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Jerzy Stuhr | Tomasz Lis
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama