Zaskakujące wyznanie Beaty Tadli. Powrót do TVP wiele ją kosztował
Beata Tadla jest jedną z wielu byłych dziennikarek TVP, która po latach przerwy zdecydowała się wrócić na Woronicza. Chociaż 48-latka z chęcią przyjęła propozycję dołączenia do redakcji "Pytania na śniadanie", nie ukrywa, że ponowne pojawienie się w znajomym studiu wiązało się z dużymi emocjami.
Ostatnie odważne zmiany, które wprowadzane są w mediach publicznych, sprawiły, że widzowie TVP mają okazję znów oglądać prezenterów, którzy parę lat temu pożegnali się z Woronicza w chłodnej atmosferze.
Po tym jak w związku z modernizacją stacji pracę straciły takie gwiazdy jak Izabella Krzan, Ida Nowakowska, Tomasz Kammel czy Katarzyna Cichopek i Maciej Kurzajewski, włodarze Telewizji Polskiej postanowiły sięgnąć po znane twarze, które pojawiały się na antenie Jedynki i Dwójki przed tym, jak media zdominowała "dobra zmiana".
W ten sposób widzowie mają okazje znów oglądać prezenterów, którzy jeszcze niedawno otwarcie krytykowali działania Telewizji Polskiej.
Oprócz takich znanych dziennikarzy jak Maciej Orłoś i Katarzyna Dowbor, na powrót do byłego pracodawcy zdecydowała się także Beata Tadla. Popularna prezenterka dołączyła do gospodarzy "Pytania na śniadanie".
Poranny cykl telewizyjnej Dwójki 48-latka prowadzi w parze z Tomaszem Tylickim. W jednym z najnowszych wywiadów przyznała, że nie miała wcześniej okazji poznać swojego ekranowego partnera.
"To prawda. Nie znałam Tomka, Tomek nie znał mnie. Spotkaliśmy się kilka dni przed pierwszym programem wspólnym i to było przemiłe spotkanie, przemiła reakcja na siebie" - przyznała w rozmowie z Jastrząb Post.
Chociaż nowa prowadząca popularną śniadaniówkę nie kryje radości z powrotu na Woronicza, okazuje się, że przyjęcie propozycji wiązało się z dużą dawką emocji.
"Kiedy weszłam do budynku przy Woronicza pierwszy raz po tych ośmiu latach, to miałam taki ściśnięty żołądek i byłam wzruszona. A potem, kiedy na korytarzach zaczęłam spotykać ludzi dawno niewidzianych, którzy też wracają, to czułam się, jakbym miała codziennie zjazd klasowy" - przyznała była partnerka Jarosława Kreta rozmowie z serwisem.
Beata Tadla przyznała także, że zdaje sobie sprawę z tego, że choć dużą część widzów cieszą radykalne zmiany wprowadzane w mediach publicznych, są także tacy, którzy woleliby oglądać na antenie poprzedni skład prowadzących.
"My nie mamy złudzeń, że są osoby, którym te roszady, zmiany, nie przypadną do gustu. I to jest w porządku" - dodała nowa gwiazda "Pytania na śniadanie".
Zobacz też:
Beata Tadla wyjawiła, dzięki czemu schudła 18 kilo. Te produkty odstawiła
Beata Tadla nerwowo zareagowała na żart Katarzyny Dowbor. "Nie udawaj, że się odchudzasz"
Tadla i Tylicki nagle przekazali wszystkim takie wieści. "Poczuliśmy chemię"