Zaskakujące zachowanie wnuczki artysty! Zbigniew Wodecki byłby z niej dumny?!
Choć rodzina była dla niego wszystkim, Zbigniew Wodecki (†67) surowo siebie oceniał – zarówno w roli ojca, jak i dziadka. Gest najstarszej wnuczki z pewnością chwyciłby go za serce.
Gdy prowadziła licytację podpisanego przez dziadka plakatu, na scenie była uśmiechnięta i bardzo zaangażowana. Julia (17 l.), wnuczka Zbigniewa Wodeckiego, cieszyła się, że może wesprzeć akcję Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Udało jej się zebrać 5800 zł.
"To bardzo duża suma. Choć Julia nie ma na razie sprecyzowanych planów na przyszłość, to widać, że obycie ze sceną ma we krwi. Świetnie sprawdziła się w tej roli i dalej bardzo prężnie będzie z nami działać" - zdradza w rozmowie z "Na żywo" pracownik fundacji im. Zbigniewa Wodeckiego.
Artysta z pewnością byłby rad, że jego wnuczka jest tak wrażliwą młodą osobą. Nastolatka doskonale pamięta swojego ukochanego dziadka, który - choć często był nieobecny - darzył ją wielką miłością.
"Jestem kiepskim dziadkiem. Za mało zajmuję się wnukami. Nie poświęcam im zbyt wiele czasu i mam o to do siebie pretensje" - zadręczał się w jednym z wywiadów.
Jednocześnie bardzo starał się nadrobić stracone chwile i, kiedy tylko miał przerwę w koncertowaniu, zabierał wnuki na krakowski rynek i na Kazimierz. To były wspaniałe chwile, gdy kupował im lody, balony, gofry.
"Nie mam hamulców. Jestem w stanie kupić i dać im wszystko. Odrabiam stracony czas" - powtarzał.
Najstarsza wnuczka jest córką jedynego syna artysty. W wywiadzie muzyk ujawnił, że gdy Paweł był mały, nie zbudował z nim bliskiej relacji... Potem przez całe życie prosił syna o wybaczenie. Dostrzegał swoje błędy.
"Przepraszałem moje dzieci, szczególnie syna Pawła za to, że się nad nim znęcałem, kiedy biedny grał na fortepianie. Nie mogę sobie tego darować" - kajał się. -" Jak byłem mały, obiecywałem sobie, że w życiu dziecka nie uderzę, ale nie dotrzymałem słowa".
Niestety, czas nie zaleczył dawnych ran. Relacje między ojcem a synem pozostały dość chłodne. Mimo to muzyk zabiegał o kontakt z Pawłem i jego rodziną. Dzwonił, wypytując o jego samopoczucie Piotra, żonę i wnuczki. Próbował też naprawić błędy, wspierając finansowo. Oprócz pomocy materialnej, artysta dawał rodzinie przede wszystkim swoją bezgraniczną miłość.
"Jak spotykaliśmy się, to biło od niego światło. Było wesoło, głośno i fajnie. Nawet, gdy był zmęczony i kładł się na kanapę, obsiadały go wnuki i życie kręciło się wokół niego" - wspomina córka muzyka, Katarzyna Wodecka-Stubbs.
Dzisiaj byłby szczęśliwy, widząc swą wnuczkę Julię, która jest dobrze wychowaną i wrażliwą na potrzeby innych nastolatką. Dumny dziadek z pewnością opowiadałby o niej i mocno wspierał, jak wszystkie swoje dzieci i wnuki.
***
Zobacz więcej materiałów wideo: