Zatrzymany syn Andrzeja Halickiego szukał w sieci ciężkich narkotyków
Armin H., syn posła PO Andrzeja Halickiego, zatrzymany został za posiadanie 1,5 grama marihuany. Okazuje się, że chłopak szukał w sieci również cięższych dragów.
Wpis 21-latka sprzed roku wyszperał w sieci i upublicznił Dariusz Kos, dziennikarz "Najwyższego cZasu".
Wynika z niego, że dzieciak szukał w internecie sprawdzonego dilera, który dostarczyłby mu upragniony narkotyk.
"Ma ktoś ogarniecie na dobry mefedron, ew. Koks, bo chce sie dobrze nakirać" - pisał.
Mefedron to znany dopalacz "kolekcjonerski" zwany "miau-miau", silnie uzależniający psychicznie i wywołujący m.in. pobudzenie, euforię, miłość do świata, podniecenie.
Po zażyciu nawet niewielkich dawek zdarza się przejściowa utrata pamięci krótkotrwałej. Skutkiem ubocznym może być krwawienie z nosa, halucynacje, wymioty, niepokój i urojenia.
Co więcej, znacznie podnosi ciśnienie krwi, zwiększa puls i powoduje arytmię, doprowadzając nawet do wylewu krwi do mózgu.
Substancja występuje najczęściej pod postacią proszku, kryształków, tabletek oraz kapsułek.
Nie wiadomo, czy wpis faktycznie jest prawdziwy. Syn Andrzeja Halickiego, któremu postawiono zarzut posiadania narkotyków oraz udzielenia ich innej osobie, na Facebooku lajkował wiele stron zachęcających do brania narkotyków.