Reklama
Reklama

Zbigniew Cybulski: O jego relacji z Marleną Dietrich krążyły legendy. Prawda wyszła na jaw po latach

W połowie lat 60. cała Polska ekscytowała się "romansem" Zbigniewa Cybulskiego ze starszą od niego o ćwierć wieku Marleną Dietrich. Tak naprawdę legendarna gwiazda i polski aktor spędzili ze sobą tylko kilka dni... O tym, co w nocy z 6 na 7 marca 1966 roku wydarzyło się za drzwiami pokoju nr 231 we wrocławskim hotelu Monopol, w którym zamknęli się po bankiecie po koncercie Marleny, i potem w przedziale nocnego pociągu, którym jechali do Warszawy, wiedziało tylko kilka osób.

Zbigniew Cybulski był przed laty bożyszczem Polek i idolem Polaków. Po występie w „Popiele i diamencie” Andrzeja Wajdy – wybitnym filmie wyróżnionym m.in. nagrodą FIPRESCI na Festiwalu Filmowym w Wenecji – o aktorze usłyszał cały świat. Wśród jego fanek była Marlena Dietrich, która ekranizację powieści Jerzego Andrzejewskiego uważała za jeden z najlepszych filmów w historii kina.

Zbigniew Cybulski: Marlena bardzo chciała go poznać i... dopięła swego

Marlena widziała podobno wszystkie filmy Zbyszka, a po premierze szwedzkiego dramatu "Kochać", w którym zagrał u boku Harriet Andersson, stwierdziła w wywiadzie dla "Ekranu", że Cybulski jest wspaniałym aktorem.

Reklama

"Marlena dużo mówiła o Cybulskim. Interesowała się nim nie tylko jako aktorem, ale też jako mężczyzną" - twierdzi autorka biografii Dietrich, Angelika Kuźniak.

Kiedy na początku 1966 roku Marlena przyleciała do Polski na koncerty, powiedziała swym menedżerom, że chciałaby poznać Zbyszka. Traf chciał, że we Wrocławiu, gdzie miała wystąpić 6 marca, zarezerwowano jej pokój w hotelu, w którym zatrzymał się także Cybulski.

"Jak weszłyśmy do jej apartamentu, w wazonie na stole stał ogromny bukiet czerwonych róż, a o wazon oparty był liścik" - wspominała na kartach książki "Marlene" tłumaczka Elżbieta Sieniawska, która opiekowała się gwiazdą w czasie jej wizyty w naszym kraju.

Autorem liściku do diwy był, jak się okazało, Zbyszek. Napisał: "Droga Pani! Robię błędy, gdy piszę po francusku - dlatego piszę po polsku. Jestem niezmiernie szczęśliwy, że mogę Panią tu powitać. To nie jest banał, ale najszczersza prawda".

"Przeczytała to i powiedziała tylko: »No, mogłam się tego spodziewać«" - opowiadała Sieniawska autorce biografii Marleny.

Zbigniew Cybulski i Marlena Dietrich: Nie mieli zbyt dużo czasu, by nacieszyć się sobą

Tego dnia - 6 marca 1966 roku - Dietrich aż dwukrotnie zapełniła wrocławską Halę Ludową po brzegi. Po drugim koncercie zaprosiła całą towarzyszącą jej ekipę na kolację. Miała nadzieję, że Cybulski też się na niej pojawi. Przyszedł, gdy impreza dobiegała już końca.

Jeden z uczestników bankietu w hotelu Monopol - pianista Marek Tomaszewski - wspominał w rozmowie z Angeliką Kuźniak, że Zbyszek miał na sobie pomiętą białą koszulę i wyglądał na nieco "wczorajszego".

To jednak nie zraziło zagranicznej gwiazdy. Marlena i Zbyszek doskonale czuli się w swoim towarzystwie. W pewnej chwili opuścili hotelową restaurację i poszli do pokoju Dietrich... 

Nie mieli zbyt dużo czasu, by nacieszyć się sobą, bo o godzinie pierwszej w nocy diwa miała wyruszyć pociągiem do Warszawy. Cybulski zaproponował, że odprowadzi ją na dworzec, a ona poprosiła, by nie opuszczał jej do końca jej pobytu w naszym kraju. Zgodził się.

"Spędzali razem wieczory" - potwierdził po latach na kartach książki "Cześć, starenia. Cybulski we wspomnieniach" przyjaciel aktora, reżyser i scenarzysta Jerzy Stefan Stawiński.

CZYTAJ TEŻ: Nagłe doniesienia w sprawie Jerzego Stuhra. Oficjalny komunikat odebrał nadzieję

Zbigniew Cybulski dostał bolesny cios. Tak potraktowała go Dietrich

Nikt nie wie, co tak naprawdę zaszło między Marleną a Zbyszkiem, ale gdy w końcu nadszedł moment pożegnania, Dietrich obiecała mu, że zagra z nim w filmie. Kilka tygodni później Cybulski pojechał do Paryża, bo znalazł idealny scenariusz dla nich dwojga.

"Zadzwonił do niej natychmiast. Odebrała sekretarka i powiedziała, że Marlena zaraz do niego zatelefonuje. I tak przez dziesięć dni. Leżał na tapczanie z aparatem u boku i w ogóle nie wychodził z pokoju, bo bał się, że ona w tym czasie może zadzwonić. Donosiłem mu jedzenie" - wspominał w "Cześć, starenia..." przebywający w tym samym czasie w stolicy Francji Stawiński.

"A jej już dawno przeszło" - dodał.

Tymczasem w grudniu 1966 roku Marlena Dietrich zadzwoniła do Zbyszka, by przeprosić go za to, że nie znalazła dla niego ani chwili, gdy był w Paryżu.

"Nie mogła się spotkać, bo przyjechał akurat z Ameryki Południowej jej adorator tak ognisty i zazdrosny, że mogłoby to się źle skończyć dla Zbyszka, gdyby wpadli na siebie" - twierdzi Jerzy Stawiński.

Dietrich zaprosiła Cybulskiego do siebie. Umówili się, że odwiedzi ją po Nowym Roku.

Zbigniew Cybulski: Marlena nigdy nie zdradziła, co łączyło ją z polskim aktorem

8 stycznia 1967 roku Zbigniew Cybulski zginął. O jego śmierci poinformował Marlenę zaprzyjaźniony z nią szwedzki reżyser Jörn Donner - twórca filmu "Kochać", w którym kilka lat wcześniej Zbyszek zagrał główną rolę męską. Marlena Dietrich do końca swych dni (odeszła 6 maja 1992 roku) pamiętała o Cybulskim. W autobiografii napisała o nim, że - to jej słowa - "nie zostanie zapomniany, czego o większości aktorów nie można powiedzieć".

"Nie było przed nim aktora, który potrafiłby grać bez użycia oczu, i wiem, że nigdy więcej takiego nie będzie" - cytuje ją na kartach "Marlene" Angelika Kuźniak.

Aktorka nigdy nie zdradziła, czy miała ze Zbyszkiem romans.

ZOBACZ TEŻ: 

Nigdy nie przestała kochać Cybulskiego. Ich relacja skończyła się krzykami i pretensjami

Zbigniew Cybulski: Nie wszystkie okoliczności jego tragicznej śmierci zostały wyjaśnione...

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Zbigniew Cybulski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy