Zbigniew Wodecki latami odmawiał śpiewania jednego ze swoich największych hitów. Powód zaskakuje
Zbigniew Wodecki w trakcie swojej imponującej kariery miał okazję wykreować wiele ponadczasowych hitów, które na dobre zapisały się w historii polskiej muzyki. Okazuje się jednak, że nie wszystkie kompozycje darzył sympatią, a jednej z nich nigdy nie grał na koncertach. Powodem takiej sytuacji był... teledysk zainspirowany przebojem.
Zbigniew Wodecki przez dekady był jednym z najpopularniejszych artystów na polskiej scenie. Przy jego przebojach wychowywały się kolejne pokolenia słuchaczy, a hity takie jak "Lubię wracać tam, gdzie byłem", "Zacznij od Bacha" czy "Pszczółka Maja" na dobre zapisały się w historii rodzimej muzyki.
Choć dziś wie o tym niewielu fanów, popularny piosenkarz nie wszystkie swoje nagrania lubił tak samo. Co ciekawe, jednego z największych hitów wręcz nie znosił i nie chciał wykonywać go podczas koncertów.
Okazuje się, że chodziło o znane wszystkim do dziś "Chałupy welcome to". Wykonania kompozycji Ryszarda Poznakowskiego z tekstem Grażyny Orlińskiej odmówiła już wcześniej Irena Santor, której nie spodobała się tematyka piosenki.
Zbigniew Wodecki postanowił jednak zmierzyć się z utworem Poznakowskiego i szybko okazało się to strzałem w dziesiątkę - "Chałupy" stały się prawdziwym przebojem, a chwilę później powstał do nich teledysk.
Klip wzbudził jednak w kraju spore kontrowersje. Wszystko z powodu odważnych ujęć odpoczywających plażowiczów.
Z tego powodu słynny artysta wstydził się wykonywania nagrania na scenie. O tym, jak bardzo nieugięty był w swoim postanowieniu gwiazdor estrady, przekonał się w 1991 roku Andrzej Kosmala, organizujący w Chicago koncert wokalisty.
"Zbyszek ciepło przyjęty, występ kończy piosenką z Opola i nagrodzony oklaskami dumny schodzi ze sceny. Ale za plecami słyszy, jak publiczność skanduje: «Chałupy! Chałupy!». Ja wychodzę do publiczności i ogłaszam - nie bez satysfakcji: «Niestety, drodzy państwo, nasz artysta nie przewidział w swoim repertuarze tego utworu»" - wspominał Andrzej Kosmala w autobiografii "Odwrotna strona złotej płyty", dodając, że decyzji Wodeckiego towarzyszyły "gwizdy niezadowolenia".
Słysząc reakcję fanów słynny muzyk wrócił i zaśpiewał w końcu kontrowersyjne "Chałupy welcome tu". Zgodnie z relacjami obecnych na koncercie - radości słuchaczy nie było końca.
Zobacz też:
Jan Nowicki Miał łatkę kobieciarza. Pierwszy ślub wziął dopiero w wieku 70 lat
Alicja Majewska tęskni za Zbigniewem Wodeckim. Wspomniała o jego córce
To dlatego Bończyk nie ma dzieci. Plotki o Wodeckim, a teraz taka nowina