Zbigniew Wodecki: Nie lubię ludzi, którzy na widok swoich mordowanych dzieci nie pałają żądzą zemsty
Zbigniew Wodecki (65 l.) nie unika jasnych deklaracji w sprawie przywrócenia kary śmierci. Po zabójstwie swojego kolegi stoi na stanowisku, że morderców nie powinno się osadzać w więzieniu, a odbierać im życie.
O tym morderstwie od kilku dni mówi cała Polska.
19 sierpnia w Kamiennej Górze Samuel N. (27 l.) zaatakował bezbronną 10-letnią Kamilę i zadał jej kilka ciosów siekierą w głowę.
Dziecko zmarło, a zbrodnia wstrząsnęła wszystkimi i wywołała dyskusję nad przywróceniem kary śmierci.
Według niektórych tylko tego typu wyrok byłby odpowiedni i sprawiedliwy dla przestępców takich, jak morderca z Kamiennej Góry.
Jedną z osób popierających wprowadzenie skazywania zbrodniarzy na śmierć jest Zbigniew Wodecki.
"Jestem zdecydowanie za karą śmierci. Nie lubię ludzi, którzy na widok swoich mordowanych dzieci nie pałają żądzą zemsty. Powinno to być krwawe i bolesne" - mówi na łamach "Faktu".
Wyjawia, że takiej opinii nabrał wówczas, gdy zamordowano jego kolegę, Andrzeja Zauchę.
Wokalista zmarł w 1991 roku, gdy wychodził z teatru po jednym ze swoich występów.
Wówczas towarzyszyła mu Zuzanna Leśniak, a parę zaatakował jej były mąż.
Powodowany zazdrością mężczyzna oddał w ich kierunku kilka strzałów, od których oboje zmarli.
Za takie zbrodnie rzeczywiście powinna obowiązywać kara śmierci?