Zbigniew ze Szczecina skrywał tragedię. Opowiedział Manowskiej o stracie
Drugi odcinek „Sanatorium miłości” pozwolił uczestnikom otworzyć się w rozmowach z Martą Manowską. Anita opowiedziała o swoich zmaganiach z depresją, a Darek podzielił się smutną historią o śmierci brata. Również Zbigniew ze Szczecina skrywał tragedię.
Ruszył kolejny sezon programu "Sanatorium miłości". Tłem piątej edycji jest świętokrzyski kurort Busko-Zdrój, dokąd przyjechała 12 kuracjuszy. Tym razem w sanatorium zagościli: Dariusz z Lillestrem w Norwegii, Adam z Goliny, Krzysztof z Torunia, Józef z Wałbrzycha, Zdzisław z Tczewa oraz Zbigniew ze Szczecina.
Już w drugim odcinku programu Marcie Manowskiej udało się usłyszeć zwierzenia kilku kuracjuszy. Anita szczerze powiedziała o swoich zmaganiach z depresją. Bydgoszczanka przyznała, że bez fachowej pomocy nie poradziłaby sobie z problemami psychicznymi.
Na zwierzenia zdecydował się też Darek, który nie wstydził się łez, opowiadając o samobójczej śmierci brata.
Okazuje się, że również Zbigniew ze Szczecina ma za sobą trudną przeszłość. O tym, jak znalazł się w "Sanatorium miłości" opowiedział w mediach.
Zbigniew ze Szczecina przez ponad 30 lat był w szczęśliwym związku małżeńskim. Jego żona Lidia zmarła w 2019 roku. Niedługo później odszedł także ojciec kuracjusza i jego teściowa. Jak mówi w najnowszym wywiadzie, gdyby nie wiara w Boga, nie podniósłby się po tragedii.
Zbigniew wiele czasu poświęcił swoim bliskim. Ostatnie trzy lata intensywnie opiekował się schorowanym ojcem, którego pożegnał nie tak dawno. Wówczas zaczęła mu doskwierać samotność. Do "Sanatorium miłości" zgłosił się za namową siostry Ewy i jej córki Eweliny, które są fankami programu.
"Gdyby nie one, to pewnie nie zdecydowałbym się, bo nie śledziłem wcześniejszych edycji. Gdy zapytały mnie, dlaczego nie wyślę swoich zdjęć do programu, zacząłem się śmiać. Pojechałem na wakacje, ale ta myśl wracała do mnie i w końcu faktycznie zebrałem się na odwagę i napisałem" - opowiada Zbigniew w wywiadzie dla "Rewii".
Śmierć żony Lidii była dla Zbigniewa prawdziwym ciosem. Kiedy zdecydował się wziąć udział w programie, najpierw pojechał na grób żony, by o wszystkim jej opowiedzieć. Nie mieli dzieci, więc Zbigniew nie ma z kim dzielić emocji.
"Być może nie mogliśmy mieć dziecka, ale świat we dwoje spełniał wszelkie nasze oczekiwania. Owszem, przyszedł czas, kiedy żona zaczęła namawiać mnie na adopcję. Miałem z tym związane pewne lęki. Nie wiedziałem, czy pokocham takiego malucha. Jednak i tu nie dane mi było się tego dowiedzieć, bo ostatecznie okazało się, że byliśmy za starzy na rodziców zastępczych" - możemy przeczytać na łamach "Rewii".
Zbigniew ze Szczecina liczy na to, że w "Sanatorium miłości" znajdzie towarzyszkę, z którą po prostu będzie mógł spędzić czas. Najpierw chciałby zabrać ją na urlop.
"Chciałbym obdarzyć jeszcze kogoś uczuciem. Ale nawet jeśli to się nie wydarzy, to wiem, że czeka mnie wielka przygoda i mogę zyskać przyjaciół" - zapewnia.
W programie Zbigniewowi jak na razie wpadła w oko Anita. To z nią kuracjusz umówił się już pierwszego dnia na randkę. Czy jednak ta relacja ma jakieś szanse? Przekonamy się już wkrótce. Będziecie oglądać kolejne odcinki programu?
Zobacz też:
"Sanatorium miłości 5". Kim jest Iwona, która szuka mężczyzny, by wywieźć go do Hiszpanii?
"Sanatorium miłości 5". Darek opowiedział o rodzinnej tragedii. Polały się łzy
"Sanatorium miłości 5". Kim jest Ula, która zawróciła w głowie kilku kuracjuszom?