Zbuntowana Zapendowska
Najsurowsza jurorka "Jak ONI śpiewają" i jedna z najlepszych nauczycielek śpiewu w Polsce, 60-letnia Elżbieta Zapendowska przyznaje, że nigdy nie chciała śpiewać, bo... zupełnie nie ma warunków głosowych.
W rozmowie z "Super Expressem" Ela zachowuje się dokładnie tak, jak w telewizji - wypowiada się rzeczowo, wygłasza zdecydowane i czasem bardzo śmiałe opinie.
Wszyscy zauważyli, że wygląda teraz przed kamerami o wiele lepiej niż za czasów "Idola". Przyznaje, że zdaje sobie z tego sprawę, a korzystna zmiana jest efektem zatrudnienia nowej makijażystki.
"Ja jestem ślepa. Odróżniam faceta od kobiety, ale już kolory... Prawie nie. Nie ma więc mowy, bym się umalowała. W pierwszej edycji Idola miałam makijażystkę, która usta na taką czerwień mi robiła, aż zęby bolały." - opowiada Ela z właściwym jej dystansem do siebie.
"Mówię jej: Kobieto, to nie dla mnie!. A ona: Ale tak trzeba. Jak trzeba, to trzeba. Tyle że wszyscy znajomi mi mówili, że usta z telewizora mi wychodzą. Generalnie to ja chodzę obszlumpiona, ale wiem, co mi pasuje, a co nie."
Jurorka mówi wprost, że nigdy nie chciała śpiewać, bo nie umie: "Słyszę bardzo dobrze, ale nie mam warunków głosowych, żeby się popisywać."
Przyznaje także, że w "Jak ONI śpiewają" nikt jej nie zachwycił, jedynie Włodarczyk i Urbańska śpiewają "przyzwoicie". Nie ma wyrzutów sumienia, że ostatnio powiedziała Edycie Herbuś kilka przykrych słów:
"Wszyscy robią tej dziewczynie krzywdę, wmawiając jej, że ma talent. Lepiej teraz jej powiedzieć, że tak nie jest, niż potem wpędzić ją w rozpacz. I co?! To młode stworzenie nagra jedną płytę, która okaże się klęską. I co?! Będzie to kolejna Jadzia Zubuś, gwiazdka jednego sezonu?! Widziałam wiele takich karier."
Zapenowska nie ma najlepszego zdania o polskiej muzyce. Uważa, że potrafimy tylko naśladować zagraniczne gwiazdy, a 15 tysięcy sprzedanych płyt uważają za ogromny sukces. "Śmiechu warte! Z taką liczbą to palcem w bucie można sobie pomerdać" - podsumowuje.
Ela w młodości była zbuntowaną nastolatką, na świadectwie z liceum miała aż cztery dwóje i notorycznie chodziła na wagary do biblioteki, której jedynym mankamentem był... zakaz palenia.
Rozmowa nie kończy się optymistycznie - Zapendowska przyznaje, że za pieniądze wygrane w totka najchętniej odseparowałaby się od społeczeństwa.