Zdzisław Wardejn zszokował wyznaniem. Zapewnia, że da się tak żyć…
Zdzisław Wardejn (83 l.) rzadko bywa na bankietach, jednak dla filmu „Baby boom, czyli Kogel Mogel 5” zrobił wyjątek. Trudno się dziwić, ostatecznie bez Mariana Wolańskiego to by już nie było to samo. Wardejn pojawił się na uroczystej premierze filmu i od razu wszystkich zszokował. Nie brakuje pytań, jak można w ogóle tak żyć…
Zdzisław Wardejn, adresat słynnej wypowiedzi „Marian, to jest jakby luksusowo”, występuje w „Koglu Moglu” od pierwszej, nakręconej jeszcze w 1988 roku części. Najpierw docent, a z czasem nawet profesor Marian Wolański do tego stopnia jest utożsamiany z filmową sagą, że twórcy, ani fani nie wyobrażali sobie piątej części bez niego.
Jak przyznał sam aktor w rozmowie z Plejadą, taka rozpoznawalność bywa miła, ale też często ograniczająca:
„Widzę też, że wielu osobom zależy obecnie na popularności. A ona w tym zawodzie jest zgubna. Pamiętam, jak grałem w "Weselu". Gdy tylko kolega aktor wszedł na scenę, widzowie szeptali między sobą: "czterdziestolatek, czterdziestolatek"”.
Wardejn, który w niemal każdym wywiadzie daje do zrozumienia, że ma dystans do show biznesu, niezbyt chętnie bywa na bankietach. Oczywiście, dla piątej części „Kogla Mogla” zrobił wyjątek.
Wraz z resztą obsady pozował na ściance, dzięki czemu wszyscy mogli przekonać się na własne oczy, że 83-letni aktor wygląda świetnie i wciąż jest pełen energii.
Uwagę przyciągała jego młodzieńcza stylizacja złożona ze spodni typu chinos i sportowej koszulki, na którą aktor narzucił jasną marynarkę. Do tego dobrał czarne sneakersy.
Jak się okazało, młodzieżowa stylówka nie oznacza, że Wardejn zaprasza do swojego życia wszystkie nowinki. Wręcz przeciwnie, jak sam wyznał w rozmowie z Plejadą, jest wobec nich bardzo krytyczny.
W wywiadzie ujawnił, co stało się po tym, gdy wszystkie osoby w jego otoczenia zgodnie poradziły mu założenie kont w mediach społecznościowych:
„Próbowali. Wielokrotnie. Cały czas słyszę od nich, że powinienem w końcu to zrobić. I nic. Przecież ja nawet telefonu komórkowego nie mam. Nie chcę, żeby mnie ktoś podsłuchiwał”.
Z pewnością nie zabraknie osób, które po takim wyznaniu zastanowią się, jak w ogóle można żyć bez telefonu komórkowego.
Już nawet pomijając inne funkcje, jak dostęp do internetu, bankowości, muzyki, czy bardzo przydatne na co dzień funkcje, jak kalendarz, czy kalkulator, jak można porozumiewać się z innymi ludźmi nie mając komórki? Wardejn ma na to prostą odpowiedź:
„Ale co mnie omija? Jak komuś zależy, to mnie znajdzie. Wiele razy już się o tym przekonałem. Proszę mi wierzyć, że świetnie mi się żyje bez telefonu. A jak potrzebuję do kogoś zadzwonić, to proszę jakąś miłą panią, żeby mi pożyczyła komórkę i załatwiam, co trzeba. Wszyscy dziś mają telefony, ja nie muszę”.
Jak wyjaśnia aktor, w swojej sytuacji życiowej może pozwolić sobie na komfort całkowitego luzu. Również w pracy zawodowej. W rozmowie z Plejadą tłumaczy:
„Jeśli jakiś reżyser będzie chciał mnie obsadzić, a potem stwierdzi, że nie może się do mnie dodzwonić i zaproponuje rolę innemu aktorowi, to znaczy, że jednak nie byłem mu aż tak potrzebny. Trzeba się trochę postarać, żeby mnie znaleźć i zaangażować”.
Zobacz też:
Ewa Kasprzyk odgrażała się, a tu takie wieści. Zaskakująca scena w nowym "Koglu moglu"
Ewa Kasprzyk nie dogadała się z producentami. To koniec jej występów w kultowej serii
Zdzisław Wardejn: W młodości został uznany za zmarłego! Jak wyglądało życie aktora?