Zenon Martyniuk i żona Danuta zdradzają kulisy swojego życia. Oto cała prawda!
Pięknie prezentują się razem w wieczorowej odsłonie. W czerni, połyskującym szafirze Zenon Martyniuk (50 l.) i jego żona Danuta (51 l.) tworzą bardzo stylową parę. Nie widać po nich zmęczenia, a przecież na ramówkę TVP, podczas której tygodnik "Świat i Ludzie" z nimi rozmawiał, dopiero co wrócili z USA, gdzie król disco polo miał trasę koncertową. O czym była rozmowa? O ich rodzinie, wnuczce Laurze (9 mies.) oraz o tym, że według muzyka wszędzie jest dobrze, ale w domu najlepiej. Małżonkowie zdradzili sporo, mówili także o tym, o czym mało kto wie!
"Świat i Ludzie": W tym roku obchodził pan 50. urodziny...
Zenon Martyniuk: A także, tego samego dnia, 23 czerwca, imieniny oraz Dzień Ojca!
Jak wyglądała ta potrójna impreza?
Z: Nie lubię hucznych imprez. Żona chciała sprawić mi przyjemność i wyprawić wielką imprezę w Białowieży. Ale powiedziałem: "Absolutnie nie!" (śmiech). Jazdy, wyjazdy mam na co dzień, jestem nimi zmęczony, więc...
Było kameralnie?
Z: Tak. I miło: posiedzieliśmy w domku przy fajnej herbatce...
Ten rok przyniósł też inny jubileusz: 30-lecie małżeństwa!
Danuta Martyniuk: Zaraz będzie 31.
Proszę powiedzieć: i jak?
Z: Ja wiem? Na tak!
Ale jak wam się to udało?
D: Na pewno musi być zaufanie, to najważniejsze. A poza tym? Zenek jest dobrym mężem. Ja jestem dobrą żoną. Prosty przepis.
Z: Jakieś tam drobne sprzeczki bywają, ale szybko mijają.
A kto pierwszy wyciąga rękę na zgodę?
D: Ja? Zenek? Ja... Nie wiem!
Czyli cichych dni nie ma?
Z: Może jakieś ciche godziny. Albo minuty (śmiech).
Niedługo wnuczka skończy już roczek.
D: Tak, na początku lutego, ale jeszcze nie planowaliśmy tego dnia. Laurka jest super dziewczynką, bardzo ją kocham.
Macie państwo czas, by czasem z nią posiedzieć?
D: Z czasem to bywa różnie przy tylu obowiązkach męża. Ale gdy trzeba jej przypilnować, to ja bardzo chętnie, jestem pierwsza!
A pan Zenon?
Z: Też! Noszę Laurkę na rękach, a ona bardzo się cieszy, kiedy jej śpiewam. Rozpieszczam ją trochę. Ale nawet gdy jej nie widuję przez obowiązki tak często, jakbym chciał, to i tak śledzę na bieżąco co u niej słychać. Śledzę każdy kroczek. Bo Ewelinka, nasza synowa, przesyła nam mnóstwo zdjęć i filmików z małą. O, tak jak teraz, gdy byliśmy na koncertach w Stanach, a żona nakupowała jej różnych sukieneczek. To na mój grudniowy benefis.
To już trzeci jubileusz w jednym roku!
Z: Tak, 30-lecie mojej pracy artystycznej, które odbędzie się w Filharmonii Podlaskiej w Białymstoku, a emisja w telewizji - w święta. Z gwiazdami, polskimi, zagranicznymi, na których się też wychowałem, będzie między innymi Francesco Napoli. Kto pamięta: "Balla, ba-ba-balla come prima..." (głośno śpiewa).
Wnuczka też będzie gościem?
D: Tak, poza zabawkami, dresikami, dwoma torbami zakupów dla niej, które zrobiłam na Florydzie i w Chicago (śmiech) - wybrałam Laurce piękną suknię na benefis dziadka.
Może pani opisać tę kreację?
D: Ustaliliśmy w rodzinie, że fajnie, gdybyśmy miały podobne, ja i ona. To suknia wieczorowa, biała, z czarnymi wstawkami. Do tego białe bolerko, buciki i opaska na główkę pod kolor.
Czytaj dalej na następnej stronie.
Widzieliście już film na podstawie pańskiego życia, "Zenek"?
Z: A skąd! Ale urywki widzieliśmy i dobrze się zapowiada. Dopiero, gdy zostanie zmontowany i udźwiękowiony, będzie można powiedzieć więcej. Ale byłem, byliśmy też razem na planie...
D: A mówiłeś, że nasza Czika gra w filmie?
Czika?
Z: Nasz maltańczyk. Rzeczywiście, jest taka scena, fikcyjna, ale dołożona, by dodać historii drapieżności - porwania naszego syna...
Ojej!
Z: Krzysztof Czeczot, który gra mnie, wychodzi naprzeciw porywaczom z Cziką pod pachą. I ona tak patrzy na nich, przygląda się... Ja sam zagrałem w tym filmie raz, w scenie wymiany spojrzeń z Krzyśkiem, w sytuacji związanej z odbijaniem Daniela, ale nie będę zdradzał więcej.
A co słychać u prawdziwego, nie filmowego syna, pana Daniela i pani Eweliny? Wypogodziło się?
D: Wszystko się wypogodziło, wszystko jest ok. Z czego bardzo się cieszymy. Młodzi są a to w Koninie (rodzinne strony Eweliny - przyp. red.), a to w Białymstoku, różnie. Ewelina teraz się uczy, na kierunku związanym z administracją, więc Daniel jeździ do niej albo Ewelinka przyjeżdża do nas. O, dziś właśnie, gdy tu rozmawiamy, Daniel jedzie do żony. On zresztą też zaczął naukę związaną z komputerami. Wszystko jest w porządku.
A jak wyglądają u was święta?
Z: Po raz pierwszy z wnusią. A poza tym spokojnie, w zaciszu domowym. Jak jest śnieg, to wynajmujemy sanie z konikiem i gdzieś sobie jedziemy!
Rozmawiała Anna Ratigowska
***
Zobacz więcej materiałów: