Zerwania, pobicia, procesy, czyli wszystkie afery Dody
W tym roku minęło 19-lecie obecności Dody w show biznesie. We wrześniu 2002 roku ukazał się debiutancki album zespołu Virgin, a telewizja wyemitowała pierwszy odcinek reality show „Bar”. Dodzie, która początek swojej kariery liczy od chwili, gdy po raz pierwszy przekroczyła progi Teatru Buffo, wychodzi o 4 lata więcej. Jakby nie liczyć, sporo się przez ten czas wydarzyło… Nie tylko artystycznie. Doda wielokrotnie wchodziła też w konflikty z prawem. Była bohaterką wielu rozpraw, a na koncie ma między innymi oskarżenia o pobicia, szarpaniny z policją czy zniszczenie byłemu auta. Kiedyś się w końcu doigra?
Kariera Dody obfitowała w trudne i burzliwe relacje. Piosenkarka długo wierzyła, że spory najlepiej rozwiązywać przy użyciu przemocy. W 2007 roku doszło do eskalacji konfliktu między nią a raperami Grupy Operacyjnej w windzie. W 2011 roku pobiła się z Moniką Jarosińską (zobacz!) w warszawskim klubie. Z byłym menedżerem Jakubem Majochem pokłóciła się tak energicznie, że w ruch poszła torebka. Mimo że kamery ulicznego monitoringu zarejestrowały całe zajście, sprawę umorzono.
W lutym 2014 roku Doda została pozwana przez Agnieszkę (wtedy jeszcze Szulim, dziś Woźniak-Starak) za pobicie w chorzowskiej toalecie, a jednocześnie przeciwko niej toczyła się sprawa sądowa o pobicie policjantów. Piosenkarka i jej przyjaciółka Marta B. usłyszały zarzut z art 222 KK. paragraf 1, czyli naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego w związku z pełnieniem obowiązków służbowych.
Sprawa z powództwa prezenterki TVN-u po 2,5 roku skończyła się umorzeniem w Sądzie Apelacyjnym. Wyrok I instancji, skazujący Dodę na pół roku ograniczenia wolności i prace społeczne za groźby i pobicie, został uchylony, a piosenkarka została uznana za winną ataku pistoletem na wodę.
W międzyczasie przeciwko Agnieszce, już wtedy Woźniak-Starak, proces wytoczył ojciec Dody. Poszło o napomknięcie w prowadzonym przez Agnieszkę programie „Na językach” o nieślubnej córce. Ojciec Dody dowodził w sądzie, że nie jest osobą publiczną, więc jego prywatne sprawy nie powinny być bez jego wiedzy i zgody omawiane w telewizji. Jednocześnie Doda oskarżała Woźniak-Starak o to, że rzuciła klątwę na jej mamę, Wandę i w ten sposób wywołała u niej chorobę nowotworową.
W międzyczasie piosenkarka nabrała zwyczaju nieeleganckiego rozstawania się z kolejnymi miłościami swojego życia. Swoje zerwanie z Radosławem Majdanem uczciła wyrzucając jego ubrania na śmietnik i dzwoniąc po fotografów, by uwiecznili, jak szuka majtek w kontenerach. Rzeczy osobiste Nergala spaliła uroczyście na balkonie. Błażeja Szychowskiego, na odchodne, nazwała czule „dzi*ką, patrzącą na mikrofon jak na ku**sa”, zaś z Emilem Haidarem skończyło się w sądzie.
Byli kochankowie procesowali się o zwrot pierścionka zaręczynowego, sukienek, torebek i butów, które Doda otrzymała podczas ich narzeczeństwa, porysowany samochód oraz kradzież szafy wraz z zawartością. Ostatecznie Doda trafiła do aresztu, za sprawa reprezentującego Haidara mec. Romana Giertycha, który zażądał zmiany kwalifikacji czynu na wymuszenie rozbójnicze w ramach zorganizowanej grupy przestępczej. Prokurator jednak zdecydował się postawić „tylko” zarzut nakłaniania do współpracy i zmuszania Emila do określonego zachowania poprzez kierowanie wobec niego gróźb bezprawnych, co jest czynem zagrożonym do pięciu lat więzienia, czyli o połowę mniej niż domagał się Giertych.
Rabczewska nie przejęła się ani jednym, ani drugim i od razu po opuszczeniu aresztu za kaucją wybrała się z producentem filmowym Emilem S. na sushi, kompletnie lekceważąc to, że Emil S. którego Haidar oskarżał o nasłanie na niego płatnych zbirów miotających groźbami karalnymi, jest właśnie jedną z osób, z którymi sąd zakazał jej się kontaktować. Jak się z czasem okazało, powinna była posłuchać sędziego.
Emil S. okazał się bowiem powodem jej kolejnych problemów. Doda postanowiła nie tylko go poślubić, ale też z nim współpracować przy produkcji filmów. Na początek wzięli na warsztat książkę „Dziewczyny z Dubaju” autorstwa Piotra Krysiaka. Emil S., jak zresztą subtelnie przypomina Doda w swoim najnowszym oświadczeniu, podjął się załatwienia finansowania projektu, co od początku było obarczone sporym ryzykiem, bo inwestorzy, którzy wyłożyli pieniądze na „Pitbulla. Ostatniego psa” już zdążyli poskarżyć się, że nie rozliczył się z nimi z zysków. Doda wówczas nie dostrzegła w tym niczego niepokojącego i twierdziła, że mąż „zabezpieczył swoje roszczenia poprzez potrącenie ich wierzytelności”.
Jednak kiedy w maju tego roku „Puls Biznesu” jako pierwszy zakwestionował sposób prowadzenia przez Emila S. spółki producenckiej Ent One Studio, zarejestrowanej na Malcie, Doda ogłosiła, że jej ścieżka życia z małżonkiem właśnie dobiegła końca. Jak wyjaśnił wtedy prezes Śląskiego Funduszu Inwestycyjnego Promoney, zajmujący się między innymi windykacją wierzytelności, osób, które powierzyły swoje pieniądze Emilowi S., w rozmowie z „Dużym Formatem” mogła zorientować się, że sprawy zmierzają w niekorzystnym dla niej kierunku:
Doda wprawdzie szła w zaparte, że nic nie wiedziała o nieprawidłowościach w księgowości spółki, jednak prokurator jakoś jej nie bardzo uwierzył. Dzisiaj postawiono jej zarzut z art. 300 kk. o pomoc w udaremniania zaspokojenia wierzycieli. Grozi za to do 3 lat więzienia, a jeśli wierzycieli było wielu, a w śledztwie w sprawie Emila S. pojawia się około 200, kara może wzrosnąć do 8 lat.
Zobacz też:
Kurdej-Szatan się załamie. Wyszła prawda o jej majątku!
Daphne Joy zachwyca figurą. Co za kreacje!
Pierwszy spadek zakażeń w IV fali. Minister zdrowia podał dane
***