Złe wieści o zdrowiu Krzysztofa Krawczyka juniora. Konieczna była szybka wizyta w szpitalu
Krzysztof Igor Krawczyk (50 l.), jedyny syn zmarłego ponad 2 lata temu Krzysztofa Krawczyka, znów znalazł się w szpitalu. Krawczyk junior doskonale wie, że stres nasila u niego objawy epilepsji, jednak trudno mu go uniknąć. Macocha nadal próbuje pozbawić go spadku.
Krzysztof Igor Krawczyk, jedyny syn zmarłego 5 kwietnia 2021 roku Krzysztofa Krawczyka, po śmierci ojca znalazł się w trudnej sytuacji. Syn piosenkarza od 15. roku życia cierpi na padaczkę, której nabawił się z winy ojca. Ze spowodowanego przez piosenkarza wypadku samochodowego on sam wyszedł z pękniętą żuchwą, uszkodzonymi kośćmi policzkowymi, złamaną szczęką i nogą, natomiast jego syn odniósł poważne obrażenia pnia mózgu.
Krzysztof Krawczyk obwiniał się za chorobę syna. Targany wyrzutami sumienia artysta przez lata utrzymywał Krzysztofa Igora i jego rodzinę. Kiedy zaś małżeństwo rozpadło się, płacił za syna alimenty na wnuka.
Z czasem jednak relacje piosenkarza z synem rozluźniły się. Wieloletni przyjaciel Krzysztofa Krawczyka, Marian Lichtman nie ukrywa swoich podejrzeń, że stało się to z winy Ewy Krawczyk. W drugim testamencie, z datą 15 września 2020 roku Krzysztof Krawczyk uczynił żonę jedyną spadkobierczynią, wykluczając syna.
Przyjaciele Krzysztofa Igora przekonali go, by walczył o spadek po ojcu, co nie spodobało się wdowie. Jak ujawnił syn zmarłego artysty w programie TVN „Uwaga”, zażądała by zrezygnował z roszczeń spadkowych. Tę rozmowę przypłacił atakiem padaczki. Po kolejnym, do którego doszło w grudniu 2022 roku, Krzysztof Igor Krawczyk trafił do szpitala. Tam usłyszał od lekarzy że stres pogarsza jego stan zdrowia i powinien natychmiast przestać się denerwować.
Tylko to zrobić, skoro sprawa spadkowa utknęła w sądzie, a pieniądze ze skromnego zasiłku, z których syn „polskiego Toma Jonesa” opłaca mieszkanie, kończą się. W sytuacji, gdy przewlekła choroba Krzysztofa Igora Krawczyka uniemożliwia mu podjęcie stałej pracy, jego jedynym źródłem utrzymania jest renta po ojcu przyznana mu półtora roku temu przez ZUS.
Kiedy złożył wniosek, wyszło na jaw, że jako pierwsza o rentę wystąpiła… Ewa Krawczyk. Zdążyła pobrać całą kwotę, zanim urzędnicy zorientowali się w sytuacji i polecili jej zwrócić połowę niepełnosprawnemu pasierbowi.
Jak wyznał syn zmarłego artysty, cytowany przez „Dobry Tydzień”: „Walczę o to, żeby mieć na miskę ryżu”. Tymczasem Ewie Krawczyk, wspieranej przez menedżera zmarłego artysty, Andrzeja Kosmalę, w ogóle się nie spieszy. Marian Lichtman wyznał w „Super Expressie”, że podejrzewa ich o celowe granie na zwłokę:
„Wciąż czekamy, jak sąd to wszystko rozstrzygnie. Ewa nie ma ochoty w ogóle niczym się dzielić. Nawet skarpetki po ojcu nie dostał. Nie rozumiem tej gorliwości i bezczelności, by zgarnąć jeszcze więcej. Dlatego nie przychodzą na te procesy spadkowe. Jak tak można robić? Tę sprawę już można było dawno zakończyć, pięknie się dzieląc schedą po Krzysztofie. A tak ten proces może trwać całe życie i na koniec może się okazać, że Krzysztof Junior nic nie dostanie, bo już nic nie zostanie z tego majątku”.
Zobacz też:
Syn Krzysztofa Krawczyka znowu ma kłopoty zdrowotne. Alarmujące informacje
Krzysztof Igor Krawczyk może nie zobaczyć ani grosza spadku. Wdowa ma sprytną strategię
To była wielka tajemnica Krzysztofa Krawczyka. Wyszła na jaw po jego śmierci