Reklama
Reklama

Złoty Tur rozkładał na łopatki cały świat. W polityce zaliczył porażkę

Andrzej Wroński (56 l.) miał niespełna dwadzieścia trzy lata, gdy zdobył swój pierwszy złoty medal olimpijski w zapasach. Był jednym z dwóch Polaków, którzy w 1988 roku wrócili z igrzysk w Seulu z najcenniejszym trofeum. Osiem lat później przywiózł olimpijskie złoto z Atlanty. Niewiele osób wie, że „gladiator”, bo tak nazywano go, kiedy był u szczytu kariery, wciąż walczy i... wygrywa, a o sportowej emeryturze nawet nie chce myśleć.

Andrzej Wroński: kariera

W 1988 roku, tuż przed swym debiutem na igrzyskach olimpijskich, Andrzej Wroński po raz pierwszy w karierze został mistrzem Polski w zapasach. Tytułu tego nikomu nie udało się mu odebrać przez kolejnych piętnaście sezonów! Każdego lata - aż do 2000 roku - stawał na najwyższym podium Mistrzostw Polski, a po drodze zdobył też dwa złote medale olimpijskie (w Seulu i w Atlancie), trzykrotnie wygrał mistrzostwa Europy i raz mistrzostwa świata. Mówiono, że Złoty Tur z Kaszub, taki nadano mu przydomek, potrafi rozłożyć na łopatki cały świat!

Pochodzący z okolic Babiego Dołu Andrzej Wroński uprawiał zapasy wyczynowo przez prawie dwie dekady. Po tym, jak w 2004 roku zdobył ostatni w karierze tytuł mistrza Polski w zapasach w kategorii do 120 kilogramów, na pewien czas zrezygnował z walk na macie. Został instruktorem zapasów oraz... mieszanych sztuk walki w gdańskim klubie "Akademia Sarmatia". 

Reklama

Dziś twierdzi, że pojedynek z Nastulą nie był mu tak naprawdę do niczego potrzebny (przeciwnik znokautował go już w pierwszej rundzie).

Andrzej Wroński: polityka

Andrzej Wroński nie kryje, że oprócz sportu zawsze pasjonowała go polityka. W 2010 roku znalazł się w gronie założycieli Stowarzyszenia Polska Jest Najważniejsza, w skład którego weszli m.in. członkowie warszawskiego komitetu poparcia Jarosława Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich. W tym samym roku kandydował do sejmiku województwa pomorskiego z listy Krajowej Wspólnoty Samorządowej, a cztery lata później - również bezskutecznie - walczył o miejsce w sejmiku jako członek... Polskiego Stronnictwa Ludowego.

Z polityki wyleczył się dopiero w 2015 roku, kiedy przegrał z kretesem, startując z list PSL do Sejmu.

Koronawirus uziemił go w domu

"Gladiator" z Babiego Dołu twierdzi, że tak naprawdę nigdy nie odszedł od zapasów. Był czas, że zamiast walczyć, sędziował, a nawet pełnił funkcję wiceprezesa Polskiego Związku Zapaśniczego (do dziś jest w zarządzie PZZ). Wśród swoich największych sukcesów na jednym z pierwszych miejsc wymienia reaktywację swego dawnego klubu Morena w Żukowie, z którego sekcją zapaśniczą wciąż jest związany. Wśród trenujących w Morenie młodzików był przed laty m.in. syn Andrzeja, Artur.

Tuż przed wybuchem pandemii Andrzej Wroński zdobył kolejny w swej karierze złoty medal Mistrzostw Świata Weteranów w Zapasach. Koronawirus na wiele miesięcy uziemił go w domu. Żartuje, że jego rodzina była z tego powodu bardzo zadowolona, a on nie mógł sobie znaleźć miejsca...

Chłop z lasu na wojskowej emeryturze

Jedną z największych pasji Andrzeja Wrońskiego jest dziś... łowiectwo. Zapaśnik chwali się, że ma na koncie - to jego słowa - "troszeczkę trofeów", a wśród nich m.in. selekcyjne jelenie i samce dzika. Zapewnia jednak, że nie strzela do zwierząt bezmyślnie, a politykę ministerstwa środowiska, które od pewnego czasu zezwala myśliwym na odstrzeliwanie wszystkich dzików, nawet loch i ich młodych, uważa za nieetyczną.

Wroński zdaje sobie sprawę z tego, że znaczna część społeczeństwa uważa myśliwych za morderców. Tłumaczy, że ministerstwo narzuca polującym plany odstrzału zwierząt i jeśli ich nie wykonają, muszą płacić wysokie odszkodowania, gdy zwierzyna wyrządzi szkody rolnikom.

Kilkanaście lat temu, wkrótce po zakończeniu kariery sportowej i przejściu na wojskową emeryturę (był starszym chorążym sztabowym 3 Batalionu Zabezpieczenia Dowództwa Wojsk Lądowych w Warszawie), Andrzej Wroński wrócił w rodzinne strony. Zamieszkał w lesie oddalonym o siedem kilometrów od Kartuz, gdzie przyszedł na świat w 1965 roku.

Wciąż jest mistrzem!

Andrzej Wroński nie może się doczekać kolejnych Mistrzostw Świata Weteranów w Zapasach. W październiku 2021 roku startował w zawodach w Loutraki w kategorii do 130 kilogramów i nie dał swoim przeciwnikom żadnych szans - wszystkie walki wygrał przed czasem i wrócił z Grecji z piętnastym w swej karierze złotym medalem MŚWwZ.

Wiedzieliście, że legendarny Złoty Tur z Kaszub - mimo że ma już grubo po pięćdziesiątce - wciąż jest jednym z najlepszych zapaśników na świecie, a kolekcja jego medali co roku powiększa się o kolejne?

Zobacz też:

O córce Gonery i Fraszyńskiej głośno za granicą. Wyszło, czym się teraz zajmuje

Jakub Rzeźniczak otrzymał usprawiedliwienie. "Może bronić swojej decyzji"

Obgryzanie paznokci może prowadzić do problemów zdrowotnych. Jak przestać?

Patryk Jaki w "Gościu Wydarzeń": pomysł prezydenta to bomba podłożona pod polski system prawny

Źródło: AIM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy