Zmierzch kariery Anny i Roberta Lewandowskich? Ocenia Anna Popek
To już koniec Lewandowskich? Takie pytanie można zadać sobie po fatalnej postawie polskiej reprezentacji na mundialu i po fali krytyki, jaka zalała piłkarzy, a przede wszystkim Roberta (29 l.). O to, czy napastnik Bayernu i jego żona podniosą się po trudnych chwilach, zapytano… Annę Popek (50 l.).
Po beznadziejnym występie polskiej kadry na mundialu na piłkarzy spadła lawina krytyki. Chyba najbardziej oberwało się kapitanowi reprezentacji. W Robercie Lewandowskim kibice upatrywali lidera, który jest w stanie pociągnąć drużynę do sukcesów. Niestety, to się zawodnikowi nie udało.
Dla niego i jego żony nadeszły trudne czasy. Niezadowoleni fani w komentarzach w sieci nie zostawiali na nich suchej nitki. "Newsweek"opublikował nawet wymowną okładkę z Lewandowskimi na czarno-białym tle.
"Na zakręcie. Żadna para w Polsce nie osiągnęła takiego sukcesu jak Robert i Anna Lewandowscy. Jak to się stało, że w tak krótkim czasie stracili sympatię wielu ludzi? A do tego jego sportowa przyszłość stanęła pod znakiem zapytania" - można było wyczytać.
Jeden ze znajomych "Lewego" nie miał wątpliwości, że Robertowi nie jest obecnie łatwo. "Jest teraz na ostrym zakręcie. Przez 10 lat piął się w górę. Konsekwentny, uporządkowany, niemal nudny w swej doskonałości. A teraz wszystko się sypie" - zdradził.
Czy to rzeczywiście koniec Lewandowskich takich, jakich znaliśmy do tej pory? Czy konieczne będzie dla nich podjęcie działań zmierzających do odzyskania zaufania i sympatii opinii publicznej? "Party" zapytało o to... Annę Popek. Właściwie nie wiadomo, dlaczego dziennikarka miałaby być ekspertką w tym zakresie, ale tak czy siak wypowiedziała się dość chętnie.
"Myślę, że dokonania Roberta Lewandowskiego do tej pory były bardzo wysoko oceniane przez trenerów i przez kibiców. Każdy ma gorszy moment w życiu (...). Piłka nożna jest grą zespołową. To nie jest tak, że jedna osoba nawala, mimo że jest kapitanem, tylko być może tutaj był szereg różnych czynników" - stwierdziła konkretnie i elokwentnie.
Później jeszcze dodała, że "to musiał być trudny czas dla Roberta". Wyjawiła, że wzruszyła się, gdy "Lewy" po porażce z Senegalem podbiegł do żony, by skryć się w jej ramionach. Tym samym chwilowo zostawił za sobą kolegów z drużyny, której jest kapitanem.
Mimo że Lewandowscy nie mają teraz najlepszego czasu, Anna Popek ma nadzieję, że wyjdą na prostą.
"Wierzę w nich bardzo. Stworzyli właściwie wszystko od zera, własnymi siłami. (...) Zasługują na to, co zyskali, bo sami do tego doszli. Myślę, że taki moment trochę zawahania kariery czy zachwiania może się zdarzyć każdemu, ale fajnie by było, gdyby jeszcze obydwoje stanęli na nogi i rozwinęli się w innych obszarach, jeśli już w tych nie będą mogli" - oceniła fachowym okiem.
***
Zobacz więcej materiałów: