Żmijewski, Kożuchowska i Jungowska znikną z ekranów?
Być może już niedługo Ministerstwo Kultury poważnie ograniczy występy aktorów teatralnych w telewizji. Czy to oznacza, że najlepszych polskich aktorów będziemy mogli zobaczyć jedynie na deskach teatrów?
Wielu aktorów zatrudnionych w teatrach "dorabia" sobie występami w telewizji i filmie. Nic dziwnego - za jeden spektakl otrzymują ok. 500zł, gdy tymczasem dzień zdjęciowy na planie serialu wzbogaca ich o 2-3 tysiące złotych (a w przypadku Artura Żmijewskiego - aż o 5 tysięcy).
Jak donosi dzisiejsza "Gazeta Wyborcza", Ministerstwo Kultury chce ograniczyć aktorom teatralnym możliwości pracy w serialach, filmach i reklamach. Coraz częściej bowiem zdarza się, że dyrektorzy teatrów muszą dostosowywać repertuar do grafików swoich gwiazd.
Występy w kiepskich filmach i tasiemcach psują także wizerunek aktorów.
"Teatry inwestują w wizerunek artystyczny aktora, a telewizja przejada ten potencjał. Aktor telewizyjny nie kojarzy się widzom z Hamletem, ale z reklamą banku albo postacią z serialu - mówi "Gazecie" Grzegorz Jarzyna, szef TR Warszawa.
Ministerstwo Kultury chce wprowadzić podział na aktorów filmowych i teatralnych - aktor związany z teatrem miałby zakaz pracy w telewizji, dopóki nie skończy mu się kontrakt.
Dyrektorzy teatrów nie mają jednak złudzeń: jeśli pomysł wejdzie w życie, stracą najbardziej znanych aktorów.
"Gdybym całkowicie zakazał aktorom pracy poza teatrem, odeszłaby połowa zespołu, w tym najlepsi wykonawcy" - mówi Krzysztof Mieszkowski, dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu.