Znaleziono ją nieprzytomną pod szpitalem. Matka postawiła ultimatum i zmusiła do terapii
Mika Urbaniak zaczęła pić już w wieku 14 lat. Alkohol pozwalał jej czuć się dobrze. Do czasu. Po jednej z imprez znaleziono ją nieprzytomną pod szpitalem z taką dawką alkoholu we krwi, że nie powinna już żyć. Matka Urszula Dudziak zmusiła ją do terapii odwykowej.
Mika Urbaniak to wokalistka jazzowa i R&B, córka Urszuli Dudziak i Michała Urbaniaka. Urodziła się w Nowym Jorku, gdzie jej rodzice robili karierę, jednak cały czas w szkole była wytykana przez rówieśników jako córka emigrantów. Nie czuła się tam dobrze. Najbardziej odpowiadali jej przyjaciele starszej siostry Kasi. To z nią i jej towarzystwem Mika najlepiej się bawiła i... upijała od bardzo wczesnych lat.
"Pierwszy raz upiłam się, gdy miałam 14 lat, na imprezie w Central Parku. Od poniedziałku do piątku uczyłam się w katolickiej szkole, w każdy weekend imprezowałam razem z moją starszą siostrą Kasią i jej znajomymi. Oni się upijali, więc ja też. Zależało mi, żeby mnie lubili i akceptowali, bo bardzo chciałam być częścią jakiejś społeczności. W szkole nie mogłam na to liczyć. Tam wytykano mnie palcami tylko dlatego, że moi rodzice są Polakami" - opowiada artystka w wywiadzie udzielonym Vivie.
Wokalistka zaczęła się upijać między innymi z powodu rozwodu rodziców. Alkohol sprawiał, że zagubiona nastolatka "wreszcie czuła się dobrze w swojej skórze". Jej mama Urszula Dudziak, bardzo przejmowała się tym, co dzieje się z Miką i jej straszą siostrą Kasią, jednak sama w tym czasie przechodziła trudny okres.
"Straciła miłość swojego życia, Jerzego Kosińskiego. Żeby zarobić na życie, wyjeżdżała w trasy i czasem nie było jej w domu tygodniami. A kiedy sama próbujesz nie utonąć, wszystko inne schodzi na drugi plan. Kiedy przyjechałam do Polski, piłam dalej. Zajęta pracą mama nie była w stanie mnie upilnować" - wspomina Mika.
Używki były obecne w życiu Miki Urbaniak przez lata, aż do pewnej nocy, gdy w wyniku przedawkowania otarła się o śmierć. W 2003 roku trafiła po imprezie do szpitala, mając 5,1 promila alkoholu we krwi, naga i poturbowana.
"Powiedziałabym, że to był mocny kop. Któregoś dnia na imprezie wypiłam tyle, że urwał mi się film. Nie wiem, co się ze mną wtedy działo, nie pamiętam niczego z tamtej nocy. Znaleziono mnie pod szpitalem - do dziś nie wiem, kto mnie tam przywiózł. Nie miałam przy sobie nic, nawet ubrań. Byłam cała w siniakach, miałam na ciele rany, na głowie guz, a we krwi taką dawkę alkoholu, że nie powinnam żyć" - opowiadał Mika.
Przerażona sytuacją Urszula Dudziak odwiedziła córkę w szpitalu. Postawiła Mice ultimatum. To był jedyny sposób by wydrzeć ją z nałogu.
"Tak naprawdę zostałam zmuszona do podjęcia leczenia. Gdy leżałam w szpitalu, mama postawiła mi ultimatum - albo idę na odwyk, albo wyprowadzam się z jej domu. Znalazła terapeutę uzależnień i on jej powiedział, że to będzie najlepsze wyjście. Poszłam więc na odwyk dla niej. Później codziennie chodziłam na spotkaniach AA. Gdy zobaczyłam, że jest wokół mnie więcej osób z problemem alkoholowym, poczułam się pewniej. Zaczęłam walczyć o siebie dla samej siebie. Ale kiedy wróciłam po odwyku do domu, popłakałam się ze strachu" - wyznała wokalistka.
Dzisiaj Mika jest zupełnie inną osobą. Rok po odwyku wykryto u niej chorobę afektywną dwubiegunową. Na początku nie mogła zaakceptować tej diagnozy. Teraz wie, że zbyt długo obwianiała siebie i swój charakter za wszelkie niepowodzenia, podcczas gdy już jako nastolatka powinna była się leczyć. Mika Urbaniak odzyskała kontrolę nad życiem i chętnie dzieli się swoimi odświadczeniami w mediach. Właśnie wydała książkę "Będzie lepiej", w której opowiada szczerze o uzależnieniu, chorobie i miłości.
Zobacz też:
Córka Urszuli Dudziak przepowiada przyszłość. Oto co jej wywróżyła
Urszula Dudziak zmieniła zawód? "Stałam się rolniczką"
Dudziak drży przed powrotem do The Voice of Poland. "Za dużo mnie to kosztuje zdrowia"