Znany aktor okradał rodzinę i przyjaciół, aby mieć na narkotyki. Zmarł w wieku 31 lat
Cory Monteith był znanym amerykańskim aktorem, a sławę i rozpoznawalność przyniosła mu rola Finn'a Hudson'a w uwielbianym przez widzów na całym świecie serialu "Glee". Za sprawą formatu Kanadyjczyk stał się idolem nastolatek, ale nie potrafił poradzić sobie z presją i popularnością. Coraz częściej sięgał po używki, które najpierw doprowadziły go na samo dno, a później przyczyniły się do jego przedwczesnej śmierci.
Cory Monteith urodził się 11 maja 1982 roku w Kanadzie, a zmarł 13 lipca 2013 roku. Dziś mężczyzna obchodziłby swoje 40. urodziny. Jego sukces aktorski naznaczony był uzależnieniem i problemami z używkami, ale tak naprawdę w życiu aktora nigdy nie było najlepiej. Jego historia jest przykładem tragicznej walki o rodzinę, miłość i sławę.
Monteith był synem dekoratorki wnętrz, Ann McGregor i żołnierza, Joego Monteith'a. Miał również starszego o 3 lata brata, Shauna. Jego rodzice rozwiedli się, gdy ten miał 7 lat. Bracia wychowywała matka, która rzekomo miała utrudniać kontakt chłopców z ojcem. Taką wersję w mediach podawał swego czasu były żołnierz.
Cory Monteith odniósł się do zarzutów ojca w wywiadzie, którego udzielił w 2011 roku dla magazynu "Parade". Artysta wtedy po raz pierwszy opowiedział o swoich uzależnieniach, a także opowiedział do nieciekawej sytuacji rodzinnej. Mężczyzna w rozmowie z dziennikarzem przyznał, że nie rozmawiał z ojcem przez 17 lat.
Okazało się, że ostatni kontakt mieli w 1992 roku. Wtedy to Cory miał zadzwonić do nowego domu ojca, w którym mieszkał z kolejną żoną. Niestety mężczyzny nie było, a Monteith dzwonił, aby dowiedzieć się, czy tata go jeszcze kocha.
Brak kontaktu z jednym rodzicem bardzo wpłynęło na aktora i jego późniejsze relacje z innymi ludźmi.
Trudny rozwód rodziców miał ogromny wpływ na psychikę 7-letniego dziecka. Aktor w późniejszych latach życia, nie radząc sobie z traumami, zaczął sięgać po alkohol i narkotyki. Jako 13-latek był już uzależniony, a 2 lata później przedawkował i trafił na pierwszy odwyk.
W rozmowie z magazynem "Parada" Cory przyznał, że z terapii szybko uciekł, a żeby zdobyć pieniądze na kolejne narkotyki, zaczął kraść.
Po raz pierwszy zdał sobie sprawę ze swoich problemów w 2001 roku, to właśnie wtedy nadszedł moment otrzeźwienia.
Postawiono przed nim ultimatum: albo miał skończyć z narkotykami i iść na odwyk, albo miał trafić za kratki. Mężczyzna postanowił wziąć się za siebie i zmienić dotychczasowe życie. Zamieszkał z przyjacielem rodziny w małym kanadyjskim mieście Nanaimo, gdzie rzucił narkotyki, dostał pracę jako dekarz.
3 lata później zadebiutował jako aktor, a demony z przeszłości powróciły.
Cory Monteith był świetnym aktorem, co niejednokrotnie udowodnił w filmach i serialach, w których się pojawiał. Jak się okazało, świetną rolę odgrywał również w życiu prywatnym. Mężczyzna przed rodziną, przyjaciółmi i kolegami z planu ukrywał swoje problemy z używkami. Przed ojcem kłamał, że nie bierze narkotyków i wmawiał wszystkim, że pokonał uzależnienie.
Jego tajemnicę wydała się dopiero w 2013 roku. Współtwórcy serialu "Glee" dowiedzieli się o jego problemach i zainterweniowali. Kazali udać się aktorowi na odwyk. W marcu tego samego roku rzecznik prasowy artysty potwierdził doniesienia i poinformował fanów gwiazdora, że ten przebywa w klinice odwykowej.
W kwietniu 2013 roku Cory Monteith opuścił odwyk i zapewnił, że "terapię zakończył z sukcesem". Bliscy znów byli z niego dumni, ale okazało się, że ich radość była przedwczesna. 13 lipca 2013 roku świat obiegła informacja, że odtwórca roli Finna Hudsona w serialu "Glee" nie żyje.
Monteith został znaleziony martwy w swoim pokoju w hotelu Fairmont Pacific Rim w Vancouver. Przy jego ciele były strzykawka, heroina i dwie puste butelki po szampanie. Śledczy od razu wykluczyli samobójstwo i morderstwo.
Przeprowadzono sekcję zwłok, która wykazała, że przyczyną śmierci gwiazdora był zabójczy koktajl z heroiny i alkoholu, który przez kilka godzin w samotności zażywał.
Cory Monteith na ekranie zadebiutował w 2004 roku w serialu "Gwiezdne wrota: Atlantyda". W 2009 roku dołączył do obsady "Glee", a serial uczynił z niego międzynarodową gwiazdę. Fani talentu aktora mogli podziwiać go jeszcze w takich produkcjach jak: "Droga donikąd", "Monte Carlo", "Niewidzialny", czy "Oszukać przeznaczenie 3".
Artysta na swoim koncie ma również wiele nagród i nominacji do prestiżowych statuetek. Dwukrotnie został uhonorowany tytułem "Ulubionego aktora serialu komediowego" w plebiscycie "Teen Choice Award".
Dziewczyną aktora była jego koleżanka po fachu, Lea Michele. Para występowała razem w serialu "Glee". Przyjaźnił się z wokalistką Taylor Swift.
Zobaczcie również:
Ralph Kamiński stworzył na scenie wyjątkowy duet. Z kim zaśpiewał?
Pierwszy półfinał Eurowizji 2022 bez Krystiana Ochmana. Kto wystąpi?
Katarzyna Zdanowicz w szczerych rozmowach. Podcast "Zdanowicz.Pomiędzy wersami"
Pomagajmy Ukrainie - Ty też możesz pomóc