Znany aktor żegna Zającównę. Zdobył się na jedno słowo
29 października zmarła Elżbieta Zającówna. Wiadomość o jej śmierci wstrząsnęła światem artystycznym, a jej przyjaciele i współpracownicy, w tym Grzegorz Łukawski, wyrazili swoje kondolencje w mediach społecznościowych. Aktor na Facebooku zdobył się na tylko jedno słowo.
29 października media obiegła niespodziewana informacja o śmierci Elżbiety Zającówny. Choć aktorka od dawna mierzyła się z problemami zdrowotnymi i nie była już aktywna w branży, kreacje, które stworzyła na przestrzeni lat trwale zapisały się w pamięci widzów. Wiadomość o jej odejściu poruszyła także znane osoby, które pożegnały ją we wpisach w mediach społecznościowych. Do tego grona dołączył właśnie Grzegorz Łukawski, serialowy partner aktorki z serialu "Matki, żony i kochanki".
Grzegorz Łukawski wcielał się w rolę ukochanego Elżbiety Zającówny w kultowej produkcji "Matki, żony i kochanki". Po jej śmierci aktor wrzucił w media społecznościowe zdjęcie, na którym widać ich razem. Na czarno białej fotografii siedzą wspólnie na motorze, patrząc prosto w obiektyw. Opis wpisu jest krótki, ale wymowny. "Ela" - czytamy.
O śmierci Zającówny poinformował jako pierwszy Związek Artystów Scen Polskich. "Z wielkim smutkiem i niedowierzaniem żegnamy naszą koleżankę Elżbietę Zającównę, członkinię ZASP-u, absolwentkę krakowskiej PWST. W jednym z wywiadów powiedziała: 'Uwielbiam się śmiać, uwielbiam wesołych ludzi. Tak właśnie chcę żyć'. I taką cię zapamiętamy. Żegnaj, Elu!" - czytaliśmy w oficjalnym komunikacie.
Aktorkę pożegnała także niedawno Agata Młynarska. Dziennikarka we wpisie na Instagramie przyznała, że nie może się pogodzić ze śmiercią Elżbiety Zającówny i zapamięta ją jako jedną z najpiękniejszych kobiet, jakie kiedykolwiek poznała.
Przyczyna śmierci Elżbiety Zającówny nie została podana do wiadomości publicznej. Niedawno tabloid "Super Express" ustalił, że sprawie ma przyjrzeć się prokuratura. "Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie śmierci aktorki Elżbiety Zającówny. Chodzi o art. 155 & 1 kodeksu karnego, który mówi o 'nieumyślnym spowodowaniu śmierci'. Grozi za to kara pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat" - czytamy na łamach tabloidu.
To nie oznacza jednak, że ktokolwiek usłyszy zarzuty w tej sprawie - jak dowiedział się portal, taka procedura jest standardowa w tym przypadku śledztwa. "To standardowa procedura w przypadku ujawnienia zwłok przy braku świadków śmierci. Prokurator zarządził przeprowadzenie sekcji zwłok" - powiedział "Super Expressowi" prokurator Piotr Skiba, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Zobacz też:
Elżbieta Zającówna i Joanna Kurowska przyjaźniły się przez lata. "Mam o niej bardzo dobre zdanie"
Gwiazdy opłakują Elżbietę Zającównę. Grzegorz Łukawski przerywa milczenie
Elżbieta Zającówna osierociła córkę. Oto czym się zajmuje Gabriela