Znany muzyk trafił do szpitala. Lekarze ledwie go odratowali. Dalej nie znają przyczyn poważnego stanu
Krzysztof "Grabaż" Grabowski, gwiazda grupy muzycznej Strachy na Lachy, trafiła do szpitala. Choć z początku wydawało się, że będzie to jedynie rutynowa wizyta, nagle przerodziła się w ratowanie życia. Lekarze do teraz nie są w stanie ostatecznie stwierdzić, jakie są przyczyny stanu 59-latka. Oto szczegóły.
Krzysztof "Grabaż" Grabowski z wykształcenia jest historykiem, jednak ludziom znany jest ze względu na karierę zawodową związaną z muzyką i komponowaniem - należy do grupy Strachy na Lachy. Niestety, aktualnie Krzysztof nie może wykonywać obowiązków. Jego stan zdrowotny jest poważny.
59-latek poprzez social media poinformował, że musiał skorzystać z pomocy specjalistów. Udostępnił nawet zdjęcie ze szpitala w Poznaniu. Muzyk początkowo udał się na gastroskopię. Sądził, że ma refluks i to on wpływa na trudności w śpiewaniu. Niestety, problem okazał się dużo poważniejszy. Wykryto u niego wylew, a dokładniej krwotok, który zagrażał życiu.
"Znów w szpitalu. Załamanie nastąpiło po czwartkowej gastroskopii. Szukałem refluksu, który przeszkadza mi w śpiewaniu, znalazłem wylew, czytaj: krwotok, po którym ledwie mnie wyratowali. Leżę od piątku na chirurgii. [...] Wczoraj miałem kolejną gastroskopię, po której dalej nie znamy przyczyn mojego stanu. Jutro tomografia. [...] Dobrze, że to g*wno dopadło mnie w okresie wyciszenia koncertowego. Niestety trzeba odwołać Kraków. Pracujemy jeszcze nad terminem Rzeszowa. Bo tu najciężej jest przełożyć... Chorowanie w Polsce to specyficzne zajęcie. Wrócę do tematu jeszcze..." - napisał na Instagramie.
Fani szybko zaczęli życzyć mu powrotu do zdrowia:
- "Dużo zdrówka i wytrwałości, bo niestety w polskich szpitalach trzeba ją mieć".
- "Dużo zdrowia, niech moc będzie z Tobą".
- "Zdrowie jest najważniejsze. 3mam mocno kciuki za szybki powrót do formy".
W rozmowie z TVN24 muzyk opowiadał, że dość oszczędnie podchodzi do publikowania informacji na swój temat. Tylko w muzyce nie boi się żadnych zagadnień i to właśnie przez teksty utworów wyraża swoje uczucia. Jednocześnie uważa, że jeśli artysta tego chce, inspiracją może być nawet kawałek paznokcia.
Oprócz tego rzadko czyta komentarze na swój temat. Jak opowiadał we wspomnianym materiale:
"[...] Przeczytam pierwszych pięćdziesiąt "gleb", przez pierwsze trzydzieści się śmieję, przy następnych dwudziestu się zastanawiam, a później zamykam stronę i do niej nie wracam. Tego się nauczyłem, bo kiedyś każda krytyka działała na mnie absolutnie demobilizująco. Wpadałem w depresję i nie potrafiłem się od tego uwolnić, ale skala tego jest na tyle duża, że w pewnym momencie człowiek uczy się to ignorować, mówiąc bardzo kulturalnie".
Mamy nadzieję, że tym razem muzyk przeczyta słowa wsparcia i szybko wróci do zdrowia, by dalej zachwycać fanów swoimi talentami!
Czytaj też:
A jednak, to oficjalne. Rodowicz przekazała wieści tuż po opuszczeniu szpitala. I to jakie
Ledwo Irena Santor wyszła ze szpitala, a już zabrała głos. Poruszające wieści o jej zdrowiu