Znany prezenter TVP usłyszał zarzuty w skandalicznej sprawie. Nie do wiary, jakich czynów miał się dopuścić
Michał Adamczyk w ostatnich latach urósł do rangi najpopularniejszego prezentera "Wiadomości" TVP i jednej z największych gwiazd publicznej telewizji. Niewiele osób wiedziało jednak, jak mroczną przeszłość ma skrywać dziennikarz. Z ujawnionych przez media informacji wynika, że gospodarz wieczornego wydania "Wiadomości" miał usłyszeć prokuratorskie zarzuty w skandalicznej sprawie.
W ostatnich latach próżno szukać drugiego równie spektakularnego awansu w obrębie Telewizji Polskiej, jak ten osiągnięty przez Michała Adamczyka. Z szeregowego dziennikarza stał się najpierw jednym z najpopularniejszych prezenterów wieczornego wydania "Wiadomości", a następnie (w kwietniu 2023 roku) objął posadę szefa Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. Oznacza to, że cały pion programów informacyjnych w Telewizji Polskiej podlega jego władzy.
Adamczyk dał temu zresztą świadectwo kilka tygodni temu, gdy pozbył się z TVP Jarosława Jakimowicza. Szef TAI tłumaczył to posunięcie licznymi skargami na 54-latka ze strony współpracujących z nim kobiet, a także reprezentowaną przez Jakimowicza "postawą odbiegającą od obowiązujących w Spółce standardów oraz ogólnie przyjętych norm społecznych". Te słowa dziś wybrzmiewają w zupełnie nowym kontekście, a wszystko z powodu śledztwa przeprowadzonego przez dziennikarzy "Onetu".
Jak się okazuje, Michał Adamczyk miał ponad 20 lat temu usłyszeć prokuratorskie zarzuty w sprawie pobicia. Co więcej, zdarzenie zostało również potwierdzone przez sąd. Mimo to dziennikarz TVP cały czas robi publiczną karierę i za sprawą pełnionego stanowiska ma gigantyczny wpływ na formowanie się postaw i poglądów wielu polskich obywateli.
Kulisy sprawy zdecydowanie szokują. Michał Adamczyk, jeszcze jako korespondent TVN-u w Trójmieście, miał w 1998 roku nawiązać romans z zamężną kobietą. Sam też był już wtedy mężem i ojcem dwójki dzieci. Płomienny związek trwał około dwóch lat, lecz w lutym 2000 roku kochanka miała już poważnie myśleć o zakończeniu tej relacji. Podczas wspólnego wyjazdu na Słowację doszło do konfrontacji i wyjątkowo dramatycznych wydarzeń.
Jak wynika z zeznań złożonych przez 29-letnią kobietę, w nocy z 19 na 20 lutego, przekazała Adamczykowi chęć zakończenia romansu. To wywołało w mężczyźnie szał. Dziennikarz miał podobno brutalnie potraktować ofiarę, doszło nawet do pobicia. Ponadto padły z jego strony bardzo poważne groźby karalne i ohydne SMS-y wysyłane na jej telefon komórkowy. Szczegóły całego zdarzenia są wyjątkowo drastyczne, dlatego tutaj je pominiemy.
Psychiczne znęcanie się nad 29-latką trwało też przez kilka kolejnych dni. W końcu kobieta zdecydowała się powiadomić o wszystkim żonę Adamczyka, a gdy to nie przyniosło trwałych rezultatów, udała się na policję. W marcu doszło do przesłuchania dziennikarza, który przyznał się do części rzucanych pod adresem kochanki obelg i wysyłania jej obraźliwych SMS-ów. Zaprzeczył natomiast, że doszło do pobicia. Zamiast tego oskarżył o coś podobnego jej męża, czego nie potwierdziły zeznania innych świadków.
Niedługo później przedstawiciel Prokuratury Rejonowej w Toruniu miał całkowicie zmienić front. Zaczął wręcz namawiać 29-latkę, by wycofała wniosek o ściganie byłego kochanka. Śledztwo zostało zawieszone, ale potem doszło do jego wznowienia. W czerwcu 2001 roku do Sądu Rejonowego w Toruniu trafił akt oskarżenia przeciw Adamczykowi. Prokuratura oskarżała go o pobicie, stawianie gróźb pozbawienia życia oraz popełnienia przestępstw na szkodę pokrzywdzonej lub jej najbliższych, jak również kradzież tysiąca złotych.
11 stycznia 2002 roku sąd wydał zaskakującą decyzję, ponieważ warunkowo umorzył sprawę i to pomimo tego, że "sprawstwo i wina oskarżonego nie budzą wątpliwości i zostały potwierdzone dowodami zebranymi w sprawie". Stwierdzono bowiem, jakoby wpłacenie przez Michała Adamczyka 1500 zł na Fundację "Daj Szansę" było wystarczającym środkiem do stopnia "społecznej szkodliwości czynu".
Zobacz też:
Wpadka "Wiadomości TVP". Widzowie nie wiedzieli, co się dzieje