Reklama
Reklama

Zofia Czernicka i Andrzej Żmuda: telewizyjny romans przerwała tragedia!

Praca w telewizji diametralnie zmieniła całe życie Zofii Czernickiej (66 l.), nie tylko zawodowe, ale i prywatne.

Dziennikarka zapewne nigdy nie trafiłaby na Woronicza, gdyby nie to, że redaktor Elżbieta Jaworowicz postanowiła zrobić materiał o młodej, świetnie zapowiadającej się architekt krajobrazu, która miała już stopień doktora, a za sobą dwuletnie stypendium naukowe w USA.

Zofia Czernicka, która była bohaterką tego materiału, czuła się przed kamerą bardzo swobodnie, a na wizji wypadała świetnie. Dlatego po emisji filmu zaproponowano jej pracę w telewizji. To właśnie na Woronicza, w kawiarni Kaprys, pierwszy raz ujrzała Andrzeja Żmudę, popularnego komentatora sportowego.

Reklama

- Siedział tyłem, w gronie samych gwiazd. Nagle odwrócił się i spojrzał na mnie, a ja widziałam lecące błyskawice. Zamurowało nas. To była miłość od pierwszego wejrzenia... - wspomina dziennikarka. Nie od razu jednak pozwoliła, aby to uczucie nią zawładnęło. Nie bez powodu. Miała już wtedy męża, znanego neurochirurga, z którym wychowywała dwoje dzieci: Filipa i Karolinę.

Andrzej Żmuda musiał długo zabiegać o swoją wybrankę: każdego dnia pisał dla niej wiersz po polsku, angielsku lub hiszpańsku. W końcu dziennikarka podjęła trudną decyzję i razem z dziećmi zamieszkała z ukochanym. O tym, że jest bardzo romantyczny, przekonała się już wcześniej, teraz okazało się, że jest też bardzo praktyczny. Sam zajmował się domem, wziął na siebie gotowanie i sprzątanie.

Dbał nie tylko o nią, ale i o jej dzieci. - Co rano odwoził je do szkoły, a wracając, kupował białą różę, którą kładł mi na piersi - i tak mnie budził na śniadanie - wspomina Zofia Czernicka. Partner zabierał ją także na imprezy sportowe, z których przygotowywał relacje dla TVP. Dzięki temu zjeździli razem kawał świata. Ale wspólne życie trudno nazwać wyłącznie sielanką.

- Ten związek był bardzo silny, emocjonalny, ale też burzliwy, bo Andrzej bywał bardzo zazdrosny... - zdradza dziennikarka. W 1990 roku los rozdzielił ich na zawsze - on zginął w wypadku samochodowym. Jej zawalił się świat. Pomocną dłoń wyciągnęli do niej wtedy przyjaciele, m.in. Krzysztof Kolberger, a także... mąż, z którym Czernicka ze względu na dzieci nie wzięła wcześniej rozwodu.

Zawiózł ją na Mazury, gdzie spędziła wiele miesięcy, by dojść do siebie po tragedii. Do mieszkania, w którym zaznała tyle szczęścia u boku ukochanego, już nie wróciła. Mama dziennikarki uważała, że praca w telewizji okazała się największym nieszczęściem jej życia. To przez nią zaczęło się psuć jej małżeństwo. Ale sama Zofia Czernicka niczego nie żałuje. Może za wyjątkiem tego, że nigdy nie powiedziała Andrzejowi Żmudzie, że go kocha, chociaż on na każdym kroku okazywał jej miłość.


Dobry Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Zofia Czerwińska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy