Żona Jacka Borkowskiego przerywa milczenie. Nie zostawiła na aktorze suchej nitki
Słowa Jolanty Popławskiej na temat małżeństwa z Jackiem Borkowskim wywołały w mediach spore poruszenie. Dla wszystkich stało się jasne, że relacje pomiędzy gwiazdorem "Klanu" a jego wybranką nie są ostatnio najlepsze. Całą aferę próbował załagodzić sam zainteresowany, który zapewniał przed kamerami, że nie ma mowy o żadnym kryzysie. To zdecydowanie nie spodobało się partnerce 65-latka, która w najnowszym wywiadzie nie pozostawiła na nim suchej nitki.
Jacek Borkowski i Jolanta Popławska po raz pierwszy wpadli na siebie podczas koncertu. Kobieta od razu spodobała się słynnemu aktorowi, który bez namysłu spróbował nawiązać kontakt z piękną nieznajomą. Okazało się, że między dwójką szybko zaiskrzyło i para zaczęła widywać się coraz częściej.
Długie rozmowy i regularne spotkania przerodziły się w prawdziwe uczucie. Po trzech miesiącach gwiazdor "Klanu" postanowił oświadczyć się swojej wybrance.
"A na co ja mam czekać?! Ile mi jeszcze tego życia zostało? Mam spędzać je sam i w niepewności? To nie dla mnie. Spotkałem kobietę idealną i szybko się oświadczyłem" - zdradził w rozmowie z "Super Expressem".
Z czasem pojawiły się jednak pewne trudności. Czwarta żona aktora mieszka w bowiem nie tylko ze swoim wybrankiem, ale także z dwójką dorosłych dzieci 65-latka.
W jednym z wywiadów kobieta żaliła się, że z wielkim trudem odnajduje się w obecnej sytuacji, co dodatkowo zaczęło irytować gwiazdora popularnej telenoweli.
"Jacek zarzucił mi, że nie potrafię dostosować się do zasad panujących w jego rodzinie i że nie jestem stadna. Nie jestem kozą, która wyszła za pasterza stada. Owszem, długo mieszkałam sama, bo moja córka jest dorosła. I przenosząc się do Jacka, na pewno w jakimś stopniu naruszyłam istniejące od lat strefy komfortu jego [córki - przyp. red.] Magdy. Ale byłam pewna, że biorę sobie za męża aktora, wokalistę, dobrego człowieka, który w razie potrzeby będzie potrafił zająć stanowisko" - relacjonowała dziennikarzom serwisu Show News.
Wypowiedź wywołała w mediach prawdziwą burzę. Sprawę postanowił załagodzić sam zainteresowany, który pojawił się w programie "Dzień Dobry TVN" i zapewniał, że w jego małżeństwie nie ma żadnego kryzysu, a słowa małżonki zostały źle zinterpretowane
"To nie jest działanie zaplanowane. Wystarczy lekka sugestia, delikatne maźnięcie pędzlem w jakąś inną stronę i nagle wszyscy zaczynają sobie to interpretować, najczęściej biało-czarno, bo tak jest najłatwiej. W związku z tym nawet mieliśmy niezły ubaw z tego" - tłumaczył Jacek Borkowski, po czym wyznał:
"Joleńko, kocham cię bardzo. Cieszę się, że u schyłku udało mi się znaleźć tak cudowną kobietę" - podsumował.
Chociaż po wizycie aktora w "DDTVN" cała afera nieco przycichła, teraz okazuje się, że pomiędzy małżonkami rzeczywiście dzieje się nie najlepiej.
Jolanta Popławska zdecydowała się w końcu przerwać milczenie i wyjaśnić, czy plotki o kryzysie mają potwierdzenie w rzeczywistości.
"Paroles, peroles, paroles... Padły piękne słowa. Jestem zachwycona, wzruszyłam się" - zaczęła ironicznie w rozmowie z "Twoim Imperium".
"Jacek umie ślicznie mówić, czarować, jest elokwentny, jest erudytą, aktorem. Ściszy głos, podniesie głos, tembr głosu będzie miał sensualny... Ale zachwyt to za mało. Chcę, żeby za pięknymi słowami szły czyny, bo ja już na koncercie pod sceną nie stoję, ja już w domu mieszkam, pan mąż musi to zauważyć, a z tym ma problem" - dodała kąśliwie, nie pozostawiając na mężu suchej nitki.
Jak zareaguje na to Jacek Borkowski? Można się spodziewać, że na tym nie zakończy się medialna przepychanka pomiędzy zwaśnionymi małżonkami
Zobacz też:
Jacek Borkowski przed Popławską był czterokrotnie żonaty
Jacek Borkowski próbuje zażegnać kryzys z żoną. Jola odpowiada
Jacek Borkowski pognał do śniadaniówki i ogłosił w sprawie rozwodu. Co za heca