Żona Wojciecha Pokory wspomina męża. "Jest mi bardzo ciężko"
Na początku lutego zmarł wybitny aktor, Wojciech Pokora (†83 l.). Pozostawił pogrążoną w żałobie rodzinę. Jego żona Hanna (83 l.) w rozmowie z jednym z tabloidów przyznaje, że jest jej bardzo trudno po śmierci męża. Nie może pogodzić się z jego odejściem i uczy się żyć sama.
Przez 60 lat tworzyli udane, kochające się małżeństwo. Sporo razem przeżyli. Gdy Hanna Pokora straciła przytomność i trafiła do szpitala, mąż ciągle przy niej trwał. Zapadła w śpiączkę, lecz on wierzył, że wyzdrowieje.
"Siadałem koło niej, delikatnie brałem ją za rękę i mówiłem. O miłości, o niej, o nas. 'Kochanie, zobaczysz, wszystko będzie dobrze. Jeszcze dzień, dwa, wybudzą cię i zaczniemy normalnie rozmawiać. Później pójdziemy na spacer, kupię ci bukiet pięknych kwiatów'" - wspominał.
Stan żony aktora poprawił się. Znów nawzajem mogli cieszyć się swoją obecnością, lubili razem spędzać czas. Dopiero śmierć Wojciecha Pokory ich rozdzieliła...
W "Super Expressie" Hanna Pokora opowiada, że odejście męża odcisnęło na niej wielkie piętno. Do tej pory trudno jej się z pogodzić z tym, że nie ma go obok niej.
"Jest mi bardzo ciężko. Zamieniłam się w słup soli, jego śmierć to był dla mnie straszny cios. Nie wiem, na jakim świecie żyję i czy w ogóle żyję... Muszę jednak się trzymać, bo Wojtek by tego chciał. Dzieci nie wyobrażają sobie życia beze mnie, a ja najchętniej usiadłabym i natychmiast umarła. Byliśmy razem tyle lat... Praktycznie nie rozstawaliśmy się, bo pracowaliśmy razem, żyliśmy razem" - mówi.
Starała się wspierać Pokorę we wszystkim. Teraz nie wyobraża sobie, jak ma żyć bez niego. Wyznaje, że marzy o tym, aby usiąść i popłakać, ale nie może. "Wszystko we mnie skamieniało" - przyznaje.
Dodaje, że za chwilę może zostać praktycznie sama. Co prawda ma dzieci i wnuki, ale wszyscy są już dorośli, mają swoje życie, rozjechali się po świecie. W Warszawie mieszka tylko córka z mężem i wnuczką.
Przy okazji rozmowy z tabloidem Hanna Pokora wspomina też... zaskakujące początki jej znajomości z mężem. Na wstępie nic nie wskazywało na to, że połączy ich tak wielkie uczucie!
"Tak naprawdę to chyba byliśmy sobie przeznaczeni. Na początku naszej znajomości nie znosiłam Wojciecha, nie mogłam na niego patrzeć i gdyby wtedy ktoś mi powiedział, że będzie moim mężem, tobym go najgrubszym flamastrem skreśliła na liście swoich znajomych. Wydawał mi się okropny, zarozumiały. Z czasem przyszła miłość... Mimo różnych przeszkód, a może właśnie dlatego, przetrwaliśmy. Moja mama, która początkowa go nie lubiła, bo co to za partia - aktor, później przepadała za nim" - przypomina.
Na koniec mówi, że Wojciech Pokora był bardzo utalentowany. Dziwi się, że nie miał tyle pracy, ile powinien. "Widzowie go kochali, a reżyserzy niekoniecznie" - ocenia.
***
Zobacz więcej materiałów: