Żona wyprowadziła się od Krajewskiego
Seweryn Krajewski (65 l.) i jego żona podjęli ważną decyzję, uznając, że tak będzie lepiej...
Jest kompozytorem wielu niezapomnianych przebojów. W latach 70. był liderem legendarnego zespołu Czerwone gitary. Niedawno przypomniał się publiczności, występując w duecie z Andrzejem Piasecznym. Jego powrót na scenę został przywitany entuzjastycznie, tym bardziej że Seweryn Krajewski z natury jest człowiekiem niezwykle kameralnym, zamkniętym w sobie, unikającym ludzi.
Taki był zawsze. Nawet wtedy, gdy jego popularność była największa, i kiedy kochały się w nim młode kobiety. Z tego też powodu jego życie prywatne było i jest owiane mgłą tajemnicy. A tymczasem mówi się, że od kilku miesięcy kompozytor mieszka sam. On i jego żona Elżbieta, jedna jedyna od blisko 40 lat, podjęli decyzję o tym, by żyć osobno.
Według informacji "Rewii", nie ma to nic wspólnego z rozwodem. Małżeństwo państwa Krajewskich na przestrzeni lat przeszło wiele najróżniejszych prób. Niemniej podjęta decyzja była ponoć konieczna i wynikała z różnic w usposobieniu i charakterze obojga małżonków.
Pani Elżbieta ciągnie do ludzi. Prowadzi własne życie zawodowe, wykłada. Zamykanie się w czterech ścianach swojego, choćby najprzytulniejszego domu, nie leży w jej naturze. Co innego pan Seweryn. On wręcz uwielbia domowe zacisze, unika imprez. Mówi się, że artysta jest niepoprawnym introwertykiem i milczkiem. Żyje w swoim świecie.
W 1990 roku ich szczęśliwe życie naznaczyła wielka tragedia. Pani Elżbieta jak zawsze wiozła małego Maksia z lekcji muzyki. Rozpędzona ciężarówka, wyjeżdżając nagle z drogi podporządkowanej, uderzyła w jej auto. Maksymilian zginął...
Szok, miesiące ciszy, rozpaczy, niesłusznego obwiniania się. Przez wszystko to państwo Krajewscy musieli razem przejść. "Po tym, jak zginął mój syn Maksymilian, chciałem uciec od tych wspomnień. Miałem nadzieję, że życie koncertowe pomoże mi o tym zapomnieć. Koncerty, jeden za drugim, życie hotelowe, coś się działo, było łatwiej" - mówił artysta.
To wtedy skomponował "Piosenkę dla Makusia". Początkowo zabierał w trasy żonę, jednak jej to nie pomagało. "Nie mogłam gotować, sprzątać... Po prostu nic. W ogóle nie spałam, nie przyjmowałam żadnych leków uspokajających. Żyłam jak maszyna" - wyznała.
Pojawiały się nawet myśli samobójcze, jednak zwyciężyła chęć życia dla tych, którzy jej potrzebowali: 15-letniego wtedy Sebastiana i męża. Na Sebastianie skupiła się cała miłość państwa Krajewskich. Starszy syn odziedziczył po ojcu wielki talent. Rozwijał go m.in. w warszawskiej Akademii Muzycznej. Rozpoczął współpracę z orkiestrami, komponuje muzykę filmową.
Jego relacje z rodzicami w pewnym momencie się ochłodziły. W czasie studiów w Londynie zakochał się w dziewczynie, która nie przypadła do gustu rodzicom.
"Podobno nie przysłał im nawet zaproszenia na ślub" - mówi znajomy rodziny. I dodaje, że to jednak postawa pana Seweryna zaostrzała ten konflikt. Być może właśnie ta sytuacja sprawiła, że małżonkowie postanowili zamieszkać osobno.
MP
38/2012